Rozdział 12..
MELINDA P.O.V
Schodzę powolnym krokiem.
~ I po co robisz hałas?
~ Spójrz na ekran to się dowiesz.
Warczy na mnie i siada wygodnie na kanapie, ja kontynuuje jej poczynania i robię to samo.
~ Co to za dziewczyna?
Na ekranie pojawiło się moje zdjęcie z koncertu.
~ Oni nigdy nie przestaną się nim jarać.
Westchnęłam zmęczona.
~ Kojarzę ją, pewnie kolejna fanka z jakiegoś koncertu.
Wzruszył ramionami.
~ Liceum, zakończenie roku mówi Ci to coś?
~ Tak pewnie z tego koncertu.
Uśmiechnął się do niej.
~ Daj spokój Justin. Wszyscy to wiemy.
~ Daj spokój Justin. Wszyscy to wiemy.
~ Nie znam jej, przykro mi El, nic więcej nie wiem.
Wzrusza ramionami.
~ Cóż dobrze, kiedy nowa trasa?
~ Najlepiej będzie po premie..
Wyłączam szybko telewizję i biegnę na górę.
Siadam na łóżku pogrążając się w myślach.
Kolejna fanka?
Naprawdę mnie zapomniał?
Jak długo siedziałam na tym łóżku, myśląc o jednym cholernym pytaniu, sama nie wiem.
Jednak po dłuższej chwili zorientowałam się że mój telefon został na dole.
Wybiegając jak poparzona z pokoju z prędkością światła znalazłam się na dole jednak było za późno.
Nigdzie nie było mojego telefonu.
Pobiegłam do pokoju blondynki i rozglądając się po pokoju znalazłam go na ławie.
Myślami wciąż krążyłam przy słowach blondyna w wywiadzie.
Nie chciałam żeby o mnie zapomniał, jednak nie chciałam również być mu bliska.
To popieprzone.
Zalogowałam się na twitterze i zaczęłam pisać.
@MelAvHope
" Uczucia są chore. "
Momentalnie został podany dalej.
Nie którzy zaczęli komentować.
Tak strasznie mnie korciło żeby go odblokować jednak bałam się.
Najzwyczajniej w świecie się bałam.
Przecież to normalne się czegoś bać.
Ale czy strach przed własnymi uczuciami jest normalny?
Rzuciłam telefon na łóżko aby nie korciło mnie bardziej.
Często ludziom łatwo jest powiedzieć zaryzykuj, spróbuj.
Jeśli nie zaryzykujemy to nigdy się nie dowiemy czy było warto, ale nie liczymy się z konsekwencjami jakie mogą za tym się nieść.
Zawsze są dwa możliwe wyjścia.
Pierwsze, że gdy podejmiemy decyzję zaryzykowania skończy się szczęśliwie.
Drugie, że zaryzykujemy i przegramy wszystko.
Strach przed drugą opcją nas tak zjada, że poddajemy się na starcie.
Rezygnujemy z rzeczy które są dla nas samych ważne, tylko po to by później nie cierpieć, a ranimy siebie tym bardziej, niż mielibyśmy tego nie mieć wcale.
Pytanie tylko, czy to wszystko jest tego warte?
Może dla chwili szczęścia warto się poparzyć ogniem?
Każdy chce mieć swoje małe szczęście, swój malutki tajemniczy świat o którym będą wiedzieć tylko oni.
Chcą mieć swój świat którym nie będą musieli dzielić się z nikim innym.
Ktoś kto został kiedyś zraniony, jest uprzedzony do ludzi jednak są wyjątki nad którymi nie mają władzy.
Przywiązują się ale boją się że ta osoba potraktuje ich tak samo jak poprzednia, dlatego boją się zaufać mimo wszystko czują że powinni dać tę szansę, chociaż w środku nich tworzy się kłębek strachu, nad którym sami nie panują.
Nie chcąc o tym dalej myśleć tak po prostu wyłączyłam telefon by odciąć się od wszystkiego.
To mnie zaczyna przerastać.
Może się wydać zabwne iż umiem pomagać innym w sprawach sercowych a sama nigdy nie byłam zakochana.
Jednak nie lubię o tym mówić ponieważ boję się wyśmiana.
Tak dobrze czytasz wyśmiania, ludzie w tych czasach są puści i zepsuci.
Dla nich liczy się tylko to kto z iloma był ile razy się przespał.
Moim zdaniem to nie powód do wstydu, jednak reszta uważa inaczej, tego świata nie da się naprawić.
Szanuję siebie i nie mam zamiaru całować się z pierwszym który wpadnie mi w ręce bądź iść z pierwszym lepszym do łóżka.
Kobieta swoimi gestami, ruchami, mową czy spojrzeniem daje do zrozumienia czy jest łatwa.
Jeśli kobieta sama siebie nie szanuje nie ma prawa oczekiwać szacunku względem niej od innych.
Postanowiłam się odprężyć.
Udałam się do pokoju blondie jednak nie było jej już tam.
Zastałam jedynie karteczkę informującą że miała pilne spotkanie.
Zabrałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i udałam się na spacer gdyż blondynka sknociła mi plany.
Doszłam na plażę jednak widoki zakochanych przyprawiły mnie o mdłości.
Udałam się przed siebie tam gdzie nogi mnie poniosą...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Od autorki ; wiem.. Strasznie krótki.. Za dwa - trzy dni druga część dłuższa część obiecuje. Już mam luz z ocenami więc rozdziały będą częściej.
~ Veronica Bieber..
Pierwsze, że gdy podejmiemy decyzję zaryzykowania skończy się szczęśliwie.
Drugie, że zaryzykujemy i przegramy wszystko.
Strach przed drugą opcją nas tak zjada, że poddajemy się na starcie.
Rezygnujemy z rzeczy które są dla nas samych ważne, tylko po to by później nie cierpieć, a ranimy siebie tym bardziej, niż mielibyśmy tego nie mieć wcale.
Pytanie tylko, czy to wszystko jest tego warte?
Może dla chwili szczęścia warto się poparzyć ogniem?
Każdy chce mieć swoje małe szczęście, swój malutki tajemniczy świat o którym będą wiedzieć tylko oni.
Chcą mieć swój świat którym nie będą musieli dzielić się z nikim innym.
Ktoś kto został kiedyś zraniony, jest uprzedzony do ludzi jednak są wyjątki nad którymi nie mają władzy.
Przywiązują się ale boją się że ta osoba potraktuje ich tak samo jak poprzednia, dlatego boją się zaufać mimo wszystko czują że powinni dać tę szansę, chociaż w środku nich tworzy się kłębek strachu, nad którym sami nie panują.
Nie chcąc o tym dalej myśleć tak po prostu wyłączyłam telefon by odciąć się od wszystkiego.
To mnie zaczyna przerastać.
Może się wydać zabwne iż umiem pomagać innym w sprawach sercowych a sama nigdy nie byłam zakochana.
Jednak nie lubię o tym mówić ponieważ boję się wyśmiana.
Tak dobrze czytasz wyśmiania, ludzie w tych czasach są puści i zepsuci.
Dla nich liczy się tylko to kto z iloma był ile razy się przespał.
Moim zdaniem to nie powód do wstydu, jednak reszta uważa inaczej, tego świata nie da się naprawić.
Szanuję siebie i nie mam zamiaru całować się z pierwszym który wpadnie mi w ręce bądź iść z pierwszym lepszym do łóżka.
Kobieta swoimi gestami, ruchami, mową czy spojrzeniem daje do zrozumienia czy jest łatwa.
Jeśli kobieta sama siebie nie szanuje nie ma prawa oczekiwać szacunku względem niej od innych.
Postanowiłam się odprężyć.
Udałam się do pokoju blondie jednak nie było jej już tam.
Zastałam jedynie karteczkę informującą że miała pilne spotkanie.
Zabrałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i udałam się na spacer gdyż blondynka sknociła mi plany.
Doszłam na plażę jednak widoki zakochanych przyprawiły mnie o mdłości.
Udałam się przed siebie tam gdzie nogi mnie poniosą...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Od autorki ; wiem.. Strasznie krótki.. Za dwa - trzy dni druga część dłuższa część obiecuje. Już mam luz z ocenami więc rozdziały będą częściej.
~ Veronica Bieber..
Cały czas czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuń