Playlist

środa, 25 maja 2016

Rozdział 13..

Rozdział 13..

Więc tak po prawie okrągłym roku weszłam na bloga i stwierdziłam że was zawiodłam a moja pasja do pisania nie wygasła tylko stłumiły ją inne sprawy ważne i ważniejsze nie mam na to wytłumaczenia i nie będę owijać w bawełnę życie było ponad pasją natchnęło mnie już dwa dni temu żeby napisać chociaż jeszcze jeden rozdział by powrócić nie wiem czy jeszcze tu jesteście czy po prostu zapomnieliście ( i nie mam wam tego za złe ) jeśli jeszcze pamiętacie o mnie i historii Jel to cieszę się ogromnie.

-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

MELINDA P.O.V

Nogi poniosły mnie na skarpę gdzie postanowiłam zrobić przystanek.
Usiadłam wpatrując się przed siebie nawet nie wiedząc po co tutaj się znalazłam po co tutaj przyszłam i z jakiego powodu tak naprawdę wyszłam poza mury domu.
Wpatrując się w wodę nieskazitelnie przezroczystą głęboko błękitną starałam się, zebrać myśli do jednej całej, która w jakikolwiek sposób dawałaby mi wyjaśnienie, albo chociażby zatliła we mnie szansę realnie logistycznego myślenia jak i połączenia w kupkę wszystkich myśli tlących się w mojej głowie milion na minutę albo bilion na sekundę.
Po dłuższym okresie czasu stwierdziłam, że moje sumienie przekroczyło granicę pod tytułem " czuję się źle/czuję się okropnie ".
To chore. Ta sytuacja jest chora. Ja jestem chora. Świat otaczający mnie również jest tak pochrzaniony jak wszystko razem wzięte.
Wtem przypomniało mi się, że tylko w jednej osobie znajdę oparcie.
Wyszukałam w telefonie numer i nadusiłam zieloną słuchawkę grzecznie czekając.
Minęły trzy sygnały a odzewu brak.
- Błagam odbierz ten cholerny telefon.
W tym samym momencie jakby moja modlitwa została wysłuchana po drugiej stronie zabrzmiał głos tak dobrze mi znany.
- Co jest maleńka?
- Gdzie jesteś?
- Tokio. Dlaczego pytasz?
- Możesz do mnie przylecieć jak najszybciej?
- Niepokoisz mnie młoda.
Po moim policzku spłynęła łza z niewiadomych przyczyn.
- Po prostu Cię potrzebuję tu i teraz.
Szepnęłam do słuchawki.
- Zobaczę co da się zrobić.
- Dziękuję Liam.
- Jeszcze nie masz za co mi dziękować poczekaj chwile zagadam do chłopaków.
Odłożył telefon bodajże na stolik i udał się do chłopaków słyszałam tylko szmery rozmów a po jakichś pięciu minutach kroki, które z każdą sekundą były coraz bardziej słyszalne.
- Jesteś?
- Pewnie.
Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jutro o 10 będziemy przyjadę prosto z lotniska.
- Będę czekać.
Rozłączyłam się bez jakichkolwiek czulszych pożegnań skoro już jutro mamy się zobaczyć, ale też uniknąć na dzisiaj pytań z serii " co/dlaczego/jak/po co/kiedy ".
Nie licząc czasu i tracąc jego rachubę zaczęłam się zbierać gdy zrobiło się już ciemniej a na niebie zaczęły pojawiać się srebrzyste punkty zwane gwiazdami.
Powolnym krokiem ruszyłam w stronę domu.
Wchodząc do sklepu znajdującego się tuż po drugiej stronie wejścia do parku, wyjęłam drobne pieniądze mające przy tyłku i kupiłam papierosy wraz z zapalniczką by móc go odpalić, a nie palić zdrowo na sportowca.
Odpakowując wyjęłam jednego papierosa wkładając go między usta by po chwili móc zaciągnąć się tym przyjemnym dymem.
Do domu zaszłam o godzinie 23 z hakiem.
Wchodząc do domu spotkał mnie gromiący wzrok blondynki, który złagodniał widząc, że żyję i jestem w jednym zdrowym kawałku.
Bez zbędnych pytań pozwoliła mi iść do salonu by tam usiąść i zatopić się w myślach wpatrując w telewizję.
Wciąż w głowie miałam jego słowa obijające się w moim mózgu jak mantra.
" Kolejna fanka " " Kolejna fanka " " Kolejna fanka ".
- Kurwa mać! Dlaczego to wszystko jest takie popierdolone.
Wnet u mijego boku trwała dziewczyna.
- Kiedy człowiek sam sobie stworzy problemy z których wynikną jednoznaczne sytuacje, zadręcza się myślami " wszystko jest nie tak jak być powinno " - blondyna zrobiła w powietrzu cudzysłów - nie widząc, że ich problem zaczął się od ich widzimisi, które same wskazywały, że nie wyniknie z nich nic dobrego.
- Gówno zrozumiałam ale coś w tym jest.
Wstałam udając się do swojego pokoju.
Weszłam na TT i zrobiłam to pod wpływem impulsu.
Odblokowałam go..
Następnie dodając tweeta.
@MelAvHope
" To jest jak krzyk, ale nikt nie może mnie usłyszeć.." 
Wyszłam.
Przed snem uprzednio wykąpałam się kontunuując codzienną rutynę wieczorną.
Nie wiedząc kiedy zmożył mnie sen.

JUSTIN P.O.V

Chciałem to zakończyć. Chciałem to zamknąć. Chciałem mieć ten rozdział już za sobą. Gdyby to było takie proste..
Od dłuższego czasu nie dodawałem nic na TT i szczerze? Nie miałem na to ochoty.
Odkąd oficjalnie zakończyłem trasę doszedłem do wniosku, że czas na odwet tym wszystkim narzuconym zasadom. Czas zacząć żyć po swojemu nie według reguł przyzwoity.
Korzystałem i brałem z życia ile mogłem robiłem to na co miałem ochotę. Rano się budząc miałem ochotę zostać w łóżku to zostałem. Miałem ochotę iść na siłownię-poszedłem. Miałem ochotę się nachlać to się nachlałem. Miałem ochotę bzyknąć pannę to to zrobiłem. Zero kontroli.
Jednak na wywiad trzeba było się ogarnąć.
Tak też postąpiłem.
Wiedziałem, że będą pytać o nią zbyt długo ferment wokół niej trwał.
Odpowiem na wasze pytanie, nie nie zapomniałem o niej.
Wciąż pamiętam jej bursztynowe oczy.
Pytanie czy ona pamiętała o mnie?
Po wywiadzie powróciłem do życia bez zmartwień.
Życia w którym trzeba zamknąć rozdział o tytule " Bursztynowooka Mel " i jego podtytułem " Moja Jedna Samotna Dziewczyna ".

PERRIE P.O.V

Zauważyłam już wczoraj po Mel, że nie spodobało jej się iż jej owy idol powiedział, że nie pamięta jej.
Jako fankę jestem świadoma, że ją to zabolało w końcu która fanka chciałaby zostać zapomniana przez swojego idola którego dwa razy wystawiła?
Musiałam coś z tym zrobić tylko nie byłam pewna jak postąpić.
Rano obudziłam się wcześnie, przyszykowałam się posprzątała i zrobiłam śniadanie dla naszej dwójki.
Chciałam aby brunetka miała szansę się wyspać chociaż do tej dziesiątej bo na dziesiątą planowałam śniadanie.
Gdy Mel równo jakby na zawołanie zeszła na dół byłam trochę zniesmaczona jej widokiem delikatne delikatnie widoczne wory pod oczami blada twarz zero makijażu potargane włosy oznaczały jej długo nocną bitwę ze snem.
Uśmiechnęła się i w piżamie składającej się jedynie z długiej koszuli skradzionej Liam'owi.
I o wilku mowa wpadł do domu jak oszalały.
- Młoda wskakuj w jakieś ciuchy i zabieram Cię.
Jak na grzeczne dziecko przystało. W ciągu 15minut była na dole jednak bez makijażu. Chłopak bez słowa ją porwał a ja już wiedziałam co mam zrobić.
Muszę im zorganizować spotkanie.
To jedyny sposób żeby sobie to wyjaśnili i brunetka nie zadręczała się myślami o tym jak go dwukrotnie wystawiła.
Zarzuciłam kurtkę ubrałam buty zgarnęłam z szafki klucze i pognałam wybierając numer.
- Kochanie potrzebuję Twojej pomocy.
Rzuciłam na wstępie nie pozwalając mu dojść do słowa.

LIAM P.O.V

- Zamieniam się w słuch młoda.
Zacząłem wiedząc, że ona sama nie wydusi z siebie nic.
Wnet zaczęła od głębokiego wdechu rozpoczynając historię.
- .... I wtedy powiedział " KOLEJNA FANKA " rozumiesz to? Czuję się źle. Okropnie. Jak ostatnia żmija na tym świecie kąsająca ludzi, którzy bez pomocy medycznej kopną w kalendarz a rodzina będzie płakać bo wywinął się kopytami do góry bo on pragnął tylko mnie wysłuchać. Jestem beznadziejnie popaprana.
- Bądź co bądź muszę przyznać spierdoliłaś sprawę bo z osobistej opinii o Bieberze mogę śmiało powiedzieć, że nie nawiązuje kontaktu tak można to powiedzieć bliskiego by pragnąć poznać którąkolwiek z fanek bliżej już po pierwszym wystawieniu go do wiatru.
W drodze powrotnej oboje milczeliśmy ja odwiozłem ją do domu i postanowiłem, że dopilnuję aby jej nogi nie poniosły jednakże w innym kierunku niż ścieżka prowadząca do jej domu.
Przytuliła mnie i otworzyła drzwi frontowe po zamknięciu ruszyła na górę a ja postanowiłem z blondynką, że lepiej się ulotnić bo w przeciągu 10minut oświeciła mnie o swoim zacnym planie.

PERRIE P.O.V

Posiadając już ten numer wybrałam ponownie zieloną słuchawkę.
- Bieber słucham?
- Może nie tak oficjalnie, nie pytaj skąd mam numer bo to dane zastrzeżone musisz być za godzinę przy Starbuck'sie żadnych wymówek.
I tak krótką rozmowę uważałam za zakończoną.
Droga do Starbucksa zajęła mi 45minut zamówiłam karmelowe latte po czym usiadłam przy jednym ze stolików.
Wszedł i rozglądał się więc przywołałam go dłonią.
- Dziewczyna Zayna mogłem się spodziewać. Co było tak ważne, że musiałaś przerwać mi rodzinny obiadek?
Uśmiechnęłam się pod nosem w net rozdzwonił się mój telefon na którego ekranie pojawiła się Melinda. Połączenie odrzuciłam weszłam w galerię i pokazałam mu zdjęcie dziewczyny spojrzał i chyba zrozumiał bez słów.
- Mel piękna brunetka bursztynooka nie wierzę, że nie pamiętasz.
Powiedziałam dumnie widząc jego tępe spojrzenie wpatrujące się w hipnotyzujące oczy brunetki.
- Przejdź do rzeczy bo nie mam czasu.
Odburknął nie zbyt zadowolony jednak w jego oczach widniała iskierka potocznie zwana nadzieją.

* wieczór *

- Myślisz, że to dobry pomysł?
Zagadnął Liam podczas drogi do chłopaków.
- Myślę, że to już leży w rękach ich dwójki.
Już żadne z nas nie odezwało się słowem.

MELINDA P.O.V

Po kąpieli zeszłam na dół gdzie nie zastałam ni krzty żywej duszy.
Zastanawiałam się gdzie podziała się dwójka idiotów, która przed 20minutami jeszcze tu była.
Wybrałam numer przyjaciółki i miałam nacisnąć słuchawkę by niewidoczna linia stworzyła między nami połączenie. Przeszkodziło mi w tym połączenie przychodzące o nieznanym mi numerze.
Po chwili wahania odebrałam.
- Mel słucham?
- Może damy sobie jeszcze jedną szansę?
Wodę którą trzymałam w drugiej dłoni upuściłam na ziemię z tlącymi i mnożącymi się pytaniami w głowie.
- Skąd masz mój numer?
- Dane zastrzeżone.
Zaśmiał się perliście a mi zmiękły nogi tak, że musiałam usiąść na stołku barowym przy wysepce w kuchni żeby moje nogi nie doprowadziły mnie do upadku.
- Dzwonisz do mnie przed czym raptem 48 godzin wcześniej wyparłeś się, że mnie znasz? Bardzo ambitne.
Zaczęłam ironicznie nie wiedząc czy się rozłączyć czy wysłuchać co ma do powiedzenia.
- Proponuję spotkanie Starbucks?
Zignorował moje słowa.
A ja milczałam wnet ponownie zaczęła się bita tym razem między rozsądkiem a rozumem.
- Czas to zakończyć raz na zawsze. - szepnęłam i byłam w 100% pewna, że to usłyszał - będę za godzinę.
Rozłączyłam się i pognałam do góry by się ubrać.
Gdy gotowa zeszłam ponownie na dół stanęłam przed lustem gładząc marynarkę szepnęłam do swojego odbicia.
- Czas to zakończyć.

* godzinę później *

Iż Starbucksa zamykali tuż po moim przyjściu byłam zmuszona zamówić karmelowe latte razy dwa i udać się na pobliską ławkę.
Po jakiś 10minutach dosiadła się do mnie osoba w której skórze był on.
- Do trzech razy sztuka wreszcie mnie nie wystawiłaś.
Uśmiechnął się.
- Jedno dla Ciebie.
Podałam mu napój z którego pociągnął łyka i zaczął mówić.
- Chyba najwyższy czas sobie wszystko wyjaśnić i zacząć od nowa.
Spojrzał na mnie.
- Chyba najwyższy czas zakończyć tę znajomość która nie powinna była się zacząć.
- Dlaczego tak myślisz?
- Jesteśmy dwoma różnymi odległymi planetami ziemia i księżyć, woda i ogień, nie powinniśmy byli kiedykowiek wejść sobie w drogę.
- Zawsze wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Przeciwieństwa się przyciągają co dzień słońce lgnie do ziemi by po nim mógł zjawić się księżyc, woda przeciwieństwo ognia lgnie do niego gdy tylko musi go ugasić wszystko ma swoje drogi już dawno zaplanowane.
Dość logistyczne wytłumaczenie.
- Po co zadzwoniłeś?
- By móc chociaż ten jeden jedyny raz znów ujrzeć Twoje bursztynowe oczy i usłyszeć ten perlisty głos, by chociaż ten jeden raz móc Cię przytulić i poczuć blisko.
Rozmowa umilkła na dobre kilka minut gdy on ponownie zabrał głos.
- Może przejdziemy się na spacer?
- Chodźmy.
I tym sposobem ruszyliśmy w głąb parku przy którym siedzieliśmy.
By kolejne  chwile znów spędzić w milczeniu.
We mnie toczyła się wojna światowa bo za cholerę nie wiedziałam czyja to sprawka i jak mam postąpić.

JUSTIN P.O.V

Gdy zobaczyłem Bucksa zamkniętego byłem pewien, że po raz trzeci mnie wystawiła lecz gdy przestudiowałem oczami okolicę zauważyłem ją na ławce.
Podczas spaceru postanowiłem ponownie zabrać głos.
- Byłem pewny, że znowu mnie wystawisz, ale jak to mówią do trzech razy sztuka.
- Czułam, że jestem Ci to winna.
Wzruszyła ramionami.
- Moja propozycja jest prosta. Nie wracajmy do przeszłości i zacznijmy od nowa. Justin Bieber.
Wyciągnąłem w jej stronę dłoń, którą uścisnęła.
- Melinda Hope.
Uśmiechnęła się tak szczerze a jej uśmiech był wart w tym momencie tyle, że nawet żaden milioner nie byłby w stanie za niego zapłacić.
- Dasz się zaprosić na kawę i ciastko?
- Nie.
W tym momencie zgłupiałem i spojrzałem na nią jakby spadła z księżyca.
- Nie bo nie chodzę na pierwszym spotkaniu o takiej porze do obych do domu.
Zaśmiała się a ja wiedziałem już w tym momencie, że w jej oczach i uśmiechu można było się zakochać od pierwszego spotkania i mimo, że wiedziałem o niej więcej niż myślała wiedziałem, że to jedna z nielicznych Beliebers, która jest inna.
- Niestety muszę się już zbierać, ponieważ nie wzięłam kurtki a w marynarce jest mi nie zmiernie zimno.
Wyrwał mnie z transu jej głos.
- Odwiozę Cię.
Kiwnęła głową po czym udaliśmy się do mojegk auta.

* godzinę później * 

- To chyba byłoby na tyle.
Rząchnąłem bo nie wiedziałem jak ma wyglądać nasze pożegnanie.
- Może wejdziesz na herbatę, jest chłodno rozgrzejesz się i będzie Ci cieplej.
- Z wielką chęcią.
Uśmiechnąłem się. Wysiedliśmy z auta po czym w krzakach ujrzałem flesz. Flesz który nie wróżył nic dobrego.
- Biegnij na trzy, raz, dwa, trzy Teraz!
W kilka senkud doobiegliśmy do domu wpadając jak huragan.
- Czemu kazałeś mi biec?
- Paparazzi był w krzakach musiał nas śledzić.
Westchnąłem.
- Czyli będzie gruba afera.
Zrobiła to co ja przed momentem. Po czym ponownie powtórzyła szeptem.
- Będzie gruba afera.
Wnet do domu wpadła jak już się zdążyłem domyślić blondynka, która uknuła nasze spotkanie. Jednak wparowała gorzej od nas efekt tego był taki, że wpadła na mnie ja na brunetke i razem z brunetką runąłem na ziemię a nasze usta złączyły się w jedność przez siłe uderzenia.
- PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM ALE PRZED NASZYM DOMEM ROI SIĘ OD PAPARAZZICH.
Dyszała jakby goniło ją stado słoni.
- Chyba wam przeszkodziłam.
Zaśmiała się i uciekła na górę a my dalej trwaliśmy na podłodze, ale złączone usta zmieniły się w pocałunek.
Po chwili przerwaliśmy, pierwszy z ziemi wstałem ja pomagając jej.
Znów staliśmy patrząc sobie w oczy.
- To nie powinno mieć miejsca.
Wyszeptała i zarumieniła się uciekając do kuchni.
- Chyba będziesz musiał zostać bo nawet gdybyś chciał nie wyjedziesz na milimetr z podjazdu otoczonego nimi.
Wyjąłem telefon wykonując jeden telefon.
- Będzie mi potrzebna wasza pomoc.
Wyszeptałem bo na nic więcej nie było mnie stać gdy przed oczami stał mi widok nas przed kilkoma minutami, jej piękno mnie onieśmiela a całość dopełnił widok ust naszych złączonych ust, które w moim mniemaniu pasowały do siebie jak ulał. Przez kilka chwil byliśmy dosłowną jednością i boję się przyznać sam przed sobą, że mi się to podobało. Pomyśleć, że pierwszy raz chciałem to powtórzyć z moją fanką, zupełnie inną od reszty, chciałem to powtórzyć z dziewczyną, która została moją dziewczyną. Tę chwilę powtarzałem w wyobraźni jak mantrę. Przez kilka chwil byliśmy jednością i przez kilka chwil była tylko moja. Moja i niczyja więcej..

-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Od autorki: To co miałam do powiedzenia chyba zawarłam na samym wstępie. Mam nadzieję, że wam się podoba i wyrazicie swoje opinie.
*ZA WSZELAKIE BŁĘDY PRZEPRASZAM, ROZDZIAŁ NIE SPRSWDZONY *