Playlist

sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 10..

Rozdział 10..


MELINDA P.O.V



* Przypomnienie *


Miałam taką okazję by znów mu wszystko powiedzieć, jednak znów zabrakło mi odwagi.
Czy kiedykolwiek się na to zdobędę?
~ Na Ciebie zawsze..
Powiedziałam szeptem następnie wyszłam tak jak on przed kilkoma minutami i udałam się na swoje wcześniejsze miejsce zachowując się tak jakby nic nie miało miejsca.
Tylko problem tkwił w tym, że przy każdej kolejnej piosence jego wzrok utkwiony był na mnie dlatego postanowiłam złamać obietnicę..
Gdy zniósł spojrzenie na ludzi postanowiłam to zrobić..
I wmieszałam się w tłum tak, by nie mógł mnie zobaczyć..


* Koniec *

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Chodziłam w tłumie, coraz bardziej wtapiając się pomiędzy uczniów.
Po drodze minęłam nauczyciela od fizyki i chemii którzy pogratulowali mi, dobrze wykonanej roboty.
Grzecznie podziękowałam i przeprosiłam gdyż musiałam się ulotnić jak najdalej.
~ A Ty gdzie się skarbie wybierasz?
Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramię i odwraca o sto osiemdziesiąt stopni.
Stanęłam z nim twarzą w twarz.
~ Nie strasz mnie więcej człowieku bo zejdę na zawał przez Ciebie.
Chwyciłam się za serce gestykulując i biorąc głęboki wdech by uspokoić swoje przyspieszone bicie serca.
~ Co masz na sumieniu Hope?
~ Nic nie mam na sumieniu brzydalu, a tak na marginesie to nie Twój biznes.
Odwarknęłam mu na co posłał mi zdziwione spojrzenie.
~ Za dobrze Cię znam, widzę po Tobie.. - stwierdza bez wahania i uprzedza moje pytanie tak jakby wiedział, że chcę mu przerwać.. - jesteś przerażona, płoszysz się szybko kiedy ktoś do Ciebie podejdzie i boisz się tak jakbyś uciekała przed policją czy mordercą, coś jest na rzeczy.
Odpowiada pewny siebie.
Cholera, czy on musi mnie tak dobrze znać? Czasami to mi uprzykrza życie..
Dzięki Bogu nie mówię tego głośno..
~ Bredzisz Austin, jesteś po prostu przewrażliwiony na moim punkcie..
Macham ręką lekceważąco, by uśpić jego wyczuloną stronę.
~ Nie bredzę Hope, kogo chcesz okłamać? - śmieje się bez humoru.. - mnie czy siebie czy może nas oboje?
~ Nikogo nie chcę okłamać! Odczep się nic mi nie jest!
~ Ewidentnie wyglądasz jakbyś przed czymś uciekała a może nie czymś a kimś?
~ Wiesz co? - podeszłam krok bliżej niego tak by mieć usta przy jego uchu.. - Pieprz się Mahone, Ty i Twoje zasrane domysły. - wyszeptałam mu do ucha po czym z bezczelnym uśmiechem oddalam się od niego tym samym sposobem uciekając dalej od chłopaka który jest właśnie w trakcie wykonywania " Boyfriend " chciałabym aby to już się skończyło.
Spoglądam na zegarek widniejący na moim lewym nadgarstku i wskazuje godzinę 11;54 cholera jasna, jeszcze dobre piętnaście minut muszę chodzić w tłumie tak by mnie nie znalazł.
Źle się czuję z tym, że nie dotrzymam obietnicy i po prostu nie będzie mnie tam.
Nie mogę inaczej postąpić.
Czuję, że z tego nie wyjdzie nic dobrego.
Chodzę tak w tłumie czekając aż to wreszcie się skończy i rozejdziemy się do sal po to by otrzymać papierki i " żegnaj liceum " .
Nie marzę o niczym innym.
Wsłuchuję się w jego piosenki jednocześnie dochodząc na sam tył całego tego zbiorowiska.
Z głośników wydobywa się jego aksamitnie gładki głos.
~ A teraz która z pięknych pań chcę..
Piski dziewcząt chyba rozeszły się po całej ulicy, na której znajduje się liceum, bardzo dobrze uniemożliwiając mu tymczasowe mówienie.
~ Kto chcę zostać moim kochaniem?
Zapytał gdy gwar już się uspokoił w miarę.
Tak! Moje zbawienie nadchodzi!
W tym samym momencie podchodzi do mnie moja wychowawczyni.
~ Witaj Mel, nie było jeszcze okazji podziękować Ci za to co tutaj nam stworzyłaś, muszę przyznać jestem pod ogromnym wrażeniem.
~ Dziękuję to miłe.
Uśmiechnęłam się do niej jednak w dalszym ciągu byłam oblana cała strachem, że może jednak mnie zauważy?
~ Chciałabym abyś udała się ze mną teraz na chwilę do szkoły, bo tu jest zbyt głośno.
~ Ale przecież ja mu.. - przerwała mi w pół słowie.
~ Nic się nie stało musisz ze mną iść to nie potrwa długo zaraz po tym udamy się do sali.
~ W takim razie, Pani prowadzi.
Udaliśmy się do budynku by po chwili znaleźć się.. w gabinecie dyrektora?
~ Chcieliśmy Ci podziękować Mel za pomoc, ponieważ sami byśmy tego nie zrobili.
~ Nie ma o czym mówić.
~ Jest dziękujemy, nawet nie zaprzeczaj, weź to jako znak naszej wdzięczności.
Uśmiechnęli się do mnie po czym wręczyli mi w dłonie bukiet czerwonych róż i pudełeczko pralinek.
~ Dziękuję ale nie trzeba było.
Odwzajemniłam ich gest.
~ Zmykaj do sali, ponieważ wszyscy z boiska znikają więc na Ciebie również pora.
Zaśmiali się, a ja im zawtórowałam.

* po zakończeniu występu *

Wychodząc z budynku szkoły musiałam poprosić Perrie o pomoc w wsadzeniu kwiatów do auta, ponieważ jak się okazało dziewczyny z klasy które kochały tego chłopaka, postanowiły zrzucić się na bukiet dla mnie za to, że podjęłam się tego zadania i je wykonałam.
Jestem im bardzo wdzięczna za docenienie mojej pracy, co do łatwych zadań nie należało.
Włączając w to bukiety blondynki, która również je otrzymała za pomoc mnie.
Były tylko cztery bukiety ale nie małych rozmiarów więc zajęły całe tylne siedzenia.
~ Dzięki za pomoc laska, bez Ciebie nie dałabym rady.
Uśmiechnęłam się do niej, nie odwracając wzroku od drogi.
~ Odwaliłaś wszystko jak chciałaś ja tylko byłam..
~ Moją prawą dłonią.
Przerwałam jej na co obie się zaśmiałyśmy.
~ Ty lepiej opowiadaj co się działo jak zeszłaś ze sceny kobieto!
Pisknęła udając dziewczyny podczas jego występu.
~ Błagam jeśli jeszcze raz moje uszy ucierpią przez Ciebie przysięgam na wszystko, że zatrzymam się na ulicy weźmiesz swoje manatki i będziesz do domu lecieć na pieszo!
Krzyknęłam zagłuszając ją.
~ Nie mogłaś tak od razu?
Zapytałam śmiejąc się, gdy dziewczyna momentalnie uciszyła się.
~ Pieprz się Hope.


* kilka chwil później *

Po wysadzeniu blondynki pod jej domem ruszyłam do siebie.
Uporządkowałam auto jednak musiałam się do niego dwa razy cofać.
Kwiaty wylądowały w wazonach a praliny na wysepce w kuchni.
Natomiast ja sama udałam się do swojego pokoju po drodze zdejmując buty, w pokoju rzuciłam się na łóżko chwytając odrobine ciszy i spokoju.
Jednak długo to nie potrwało ponieważ moja oaza spokoju została zakłócona przez jak się domyślacie pewnie, Perrie.
~ Co jest? Tak się stęskniłaś, że musisz do mnie zadzwonić?
Zaśmiałam się do słuchawki.
~ Coś Ty mam Cię powyżej uszu, jednak musisz coś zobaczyć.
~ Coś Ty znowu wymyśliła kobieto?
~ Ja nic.
Odparła pewnie.
~ To co jest tak ważne, że zakłócasz mi moją oazę spokoju?
Jęknęłam zirytowana.
Są dwa wyjścia.. Albo ona mnie tak kocha, albo mnie tak nienawidzi, że niszczy mi mój spokój..
~ Wejdź na Twittera a doznasz olśnienia.
~ Mów o co chodzi a nie owijasz w bawełnę.
Podnoszę głos poirytowana.
~ Bieber.
Jedno słowo i nim zdążę jej odpowiedzieć słyszę dźwięk przerywanego połączenia.
Zaintrygowana wchodzę na portal, następnie loguję się i dostaję prywatną wiadomość od Perrie z linkiem.
Otwieram to i nie czytając co ona piszę klikam na link.
Czekam aż załaduje mi się stronka.
Jednak to co widzę wbija mnie w podłogę..

@justinbieber
" Gdzie teraz jesteś? Panno M, chyba jesteś mi coś winna, prawda? "

I co ja mam teraz począć?
Nie, nie ma mowy nie odpiszę mu.
Nie, nie i jeszcze raz nie!
Chwyciłam telefon w dłonie i wystukałam szybko wiadomość.

Do: Perrie<3
Za pięć minut widzę Cię u siebie bez żadnego ale!

Od: Perrie<3
Właśnie jestem w drodze do Ciebie.

Nie minęły dwie minuty a blondynka siedziała już w moim pokoju.
~ Mów.
Nakazała więc zaczęłam jej opowiadać.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

~ Chcesz mi powiedzieć, że on Cię rozpoznał a Ty go wkręciłaś, że to niemożliwe?
Zapytała niedowierzając moim słowom.
~ Tak, powtarzam Ci to po raz piąty!
Jęknęłam zdesperowana.
~ A ten tweet?
~ Nie był do mnie, wiesz ile jest dziewczyn o takim samym imieniu lub chociażby na literę M?
Zapytałam patrząc na nią jak na idiotkę.
~ Ale nie masz pewności, że to nie do Ciebie.
~ Mącisz mi w głowie idź lepiej zrób popcorn coś obejrzymy.
Czekając na dziewczynę postanowiłam napisać do niego odpowiedź.
Jej treść była zbyt banalna.

" Wyjaśnienia? "

Patrzyłam chwilę na posty jednak postanowiłam nie zadręczać się więcej i po prostu zablokowałam telefon.
Leżałam w ciszy na łóżku myśląc czy to rzeczywiście może być kierowane do mnie?
W końcu z inną nie miał styczności a ja mu coś obiecałam.
Zachowałam się podle.
Jak to mam odkręcić?


JUSTIN P.O.V



To pierwsza sytuacja gdzie wiszę cały czas na twitterze odświeżając stronę by nie przeoczyć nic co mogłoby być odpowiedzią na moje pytanie.
Odświeżałem przez dobre pięć minut jednak nic oprócz pytań od moich Beliebers nie było.
Niektóre podszywały się i przepraszały a inne po prostu z ciekawości o kogo chodzi.
Nikomu nie odpowiedziałem.
Czekałem na tą jedną.
Jej uderzająco piękna uroda była nie do przeoczenia wiedziałem, że skądś muszę ją znać ale nie byłem pewny skąd.
I w tym był cały problem.
Minęło dwadzieścia minut, pół godziny, w końcu minęło pieprzone sześćdziesiąt minut.
Czułem się jak wariat.
A może ja jestem wariatem?
A może zwariowałem będąc oczarowany jej piękną urodą?
A może..
Zbyt dużo tego " a może.. " .
Po kolejnej pół godzinie już chciałem zrezygnować jednak odświeżyłem ostatni raz.
I wtedy pojawiła się odpowiedź na moją tajemniczą zagadkę skąd znam tę dziewczynę.
Jedno słowo, a rozwiało wszystkie wątpliwości.

" Wyjaśnienia? "

Kliknąłem na jej profil.. bingo!
To ona.
Postanowiłem wysłać jej wiadomość..

" Nie sądzisz, że to mi się należy? Poczułem się źle. "

Długo nie czekałem na odpowiedź.
Tak rozpoczęła się nasza mała konwersacja.

" Przepraszam, to za mało. Też czuję się źle, ale nie mogłam inaczej. "

" Dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś? Czekałem. "

Czy to źle?
Że staram się dowiedzieć tak głupiej rzeczy?

" Nie wiem, co mogę powiedzieć. Przykro mi. "

" Wyjaśnij mi to. Po raz pierwszy zależy mi na wyjaśnieniu tak błahej sprawy. Która naprawdę nic nie powinna znaczyć. Czy to dziwne? "

Chyba zachowuję się jak cham, chcę wpłynąć na jej poczucie winy.
Muszę, muszę to zrobić.
Ona jest tajemnicza? Chyba tak.

" Przepraszam, przykro mi ale nie mogę. Sądzę, że normalne po prostu jesteś ciekaw a to normalna rzecz. "

Postanowiłem wziąć ją pod haczyk.

" Możesz mi się odwdzięczyć, oraz zaspokoić moją ciekawość. "

" Sugerujesz spotkanie? "

Spryciula.

" Break Street6, 18;30, jutro. Będziesz? "

Długi brak odpowiedzi trochę mnie zaniepokoił.
Jednak postanowiłem, że tego nie zrobię i poczekam na jej odpowiedź.
Martwiłem się gdy po dziesięciu minutach w dalszym ciągu jej nie miałem.
Czy zwariowałem do tego stopnia, że chcę się z nią spotkać po wymienieniu kilku zdań?
Pragnę ją poznać.
Intryguje mnie.
Sprawia wrażenie innej od wszystkich, to czyni ją wyjątkiem.
Wreszcie otrzymałem ten dźwięk na który tak czekałem.

" Będę. "

Ona jest tajemnicza.
Chcę ją poznać.
Nie, poprawka ona jest tajemnicą, którą pragnę i muszę odkryć by zaspokoić samego siebie..

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Od Autorki : Jest kolejny, i następny rozdział pojawi się nie długo. Za kilka rozdziałów akcja się rozwinie. Mam nadzieję że skomentujecie, proszę! To bardzo wiele dla mnie znaczy!! Doceńcie czyjąś pracę!!

Much Love !

~ Veronica Bieber..

środa, 15 kwietnia 2015

Rozdział 9..

Rozdział 9..





* Jakiś czas później *


JUSTIN P.O.V


Minęło trochę czasu od mojej ostatniej wizyty w liceum.
Byłem w trakcie przygotowywania się na próbę do przedostatniego koncertu.
Byłem wniebowzięty ile radości mogę sprawić po prostu tym że jestem.
Gdy stoję na scenie i widzę te płaczące buźki zalewające się łzami aż mi się serce łamie.
Nie mogę sobie wyobrazić jak wiele ja znaczę dla nich.
Nie mogę sobie wyobrazić jak wiele miłości mieści się w ich malutkich serduszkach do mnie.
Wiele razy dostawałem i w dalszym ciągu dostaję od nich informacje jak im pomagam.
Mnie zastanawia to jak ja im mogę pomagać? Przecież mnie przy nich nie ma więc jakim sposobem mogę im pomagać?
Wciąż mnie to zastanawia.
Nawet tak mnie natchnęło do uzyskania odpowiedzi, że zorganizowałem w międzyczasie spotkanie z fanami by porozmawiać z nimi i między innymi dowiedzieć się odpowiedzi na moje pytania.
Otrzymałem ale i tak nie umiem pojąć ile dla nich znaczę to bardzo dużo.
Uwielbiam momenty w których dziewczyna staje na scenie i zostaje moją One Less Lonely Girl.
Wiem, że spełniają się wtedy ich marzenia szkoda tylko, że z pośród tylu tysięcy mających nadzieję, że ten dzień będzie należeć do nich, a później doznają zawiedzenia bo to innej przytrafił się ten fart i tej nocy jej marzenia się spełnią.
Jedni pałają zazdrością, że to innym się spełnią marzenia, a drudzy są szczęśliwi, że ich rodzinie spełniają się marzenia mimo, że to nie są oni sami.
Gdybym tylko posiadał taką możliwość wzięcia każdej z osobna w ramiona i uczynienia jej One Less Lonely Girl, uwierzcie mi - zrobiłbym to.
Chciałbym uszczęśliwić każdą z osobna, jednak wiem, że wiele z nich chciałoby mnie posiadać na wyłączność co bądźmy szczerzy jest niemożliwe.
Jedno jest pewne ; każda z nich jest piękna i wyjątkowa na swój własny tajemniczy sposób.
Pamiętam jak na następny dzień po mojej wizycie w liceum, zadzwonił do mnie dyrektor placówki z informacją, że nie będę mógł uczestniczyć w przygotowaniach tylko przyjadę na gotowe.
Nie chciałem się z tym zgodzić, ale cóż wiele nie pozostało mi jak przystać na tę propozycję chociaż bardzo chciałem się dowiedzieć powodów z jakich podjął taką decyzję mimo, że wszystko mieliśmy dogadane.

* flashback *

~ Bieber! Twój telefon dzwoni!
Wybiegłem z toalety w rozczochranych włosach nie zwracając na to uwagi.
~ Odbierz i włącz głośno mówiący!
Podszedłem do chłopaka i usiadłem obok niego.
~ Słucham?
~ Witam Panie Bieber z tej strony dyrektor liceum w którym wczoraj Pan był.
Coś jest nie tak, mówię wam.
Czuję to w kościach.
~ Coś się stało? Przecież wszystko było w porządku.
~ Tak, właściwie to tak. Chodzi o to, że muszę poinformować Pana o tym iż nie musi Pan przyjeżdżać pomagać w organizacji występu.
Wiedziałem, że gdzieś tu jest haczyk.
~ Dlaczego?
~ Po prostu.. - zaciął się na chwilę.. - musi mnie Pan zrozumieć mamy już wszystko zorganizowane i nie chcę zabrzmieć wulgarnie bądź nie uprzejmie jednak nie będzie nam Pan tu potrzebny.
~ Ale co się stało?
~ Przykro mi Panie Bieber jednak nie dowie się Pan teraz tego ode mnie.
~ Cóż, no trudno.
~ Mam nadzieję, że nie ma nam Pan tego za złe?
~ Skądże, nic z tych rzeczy jednak nie rozumiem tego, byłbym w stanie to pojąć gdybym wiedział jaki jest tego powód jednak nie będę naciskać.
~ Dziękuję, i dowie się Pan o tym w swoim czasie.
~ Do usłyszenia Panie Jones.
~ Do usłyszenia Panie Bieber.
Już odkładał słuchawkę a w tle usłyszałem głosy jednak nie byłem w stanie ich zidentyfikować ponieważ połączenie zostało przerwane.

* end of flashback *

Do dziś nie dowiedziałem się jaki był tego powód.

* dwa dni później *

To już dzisiaj.
To dziś dam koncert od siebie.
Nie było go w planach ale postanowiłem, że to będzie takie wynagrodzenie tutaj nie ma nie wiadomo jakich cen za bilety.
Ten jest specjalny bo mimo wielu sprzeczek ze Scooter'em dogadaliśmy się że nie wszyscy moi fani posiadają dane sumy na bilety.
Więc ten koncert jest grany zupełnie za darmo tak samo jak liczba miejsc nie jest ograniczona może przyjść każdy.
Wyszedłem z SUV'a i udałem się w stronę sceny.
Stanąłem na niej i wspomnienia z wczorajszego ostatniego show wróciły jednak szybko się otrząsnąłem i poszedłem się przygotować do występu..





MELINDA P.O.V





* dzień koncertu w liceum *





Wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Wystarczyło tylko czekać na niego.
Scena została postawiona na boisku szkolnym ponieważ tam się wszyscy zmieszczą włącznie ze sceną i wszystkimi uczniami.
~ Mel możemy porozmawiać?
Podszedł do mnie dyrektor chwytając za ramię.
~ Jasne, Perrie zobacz czy nie ma Ci przy oświetleniu.
Nakazałam a dziewczyna poszła to zrobić.
~ Słucham?
~ Wiesz, że on chce Cię poznać? Chcę się dowiedzieć kto to zrobił i chcę się dowiedzieć z jakiego powodu mu odmówiłem pomocy.
~ Panie dyrektorze, już mówiłam on niczego się nie dowie. Przychodzi na gotowe robi swoje i odchodzi. A teraz Pan wybaczy, ale muszę sprawdzić czy nie ma mnie przy nagłośnieniu.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i odeszłam w swoją stronę.





* występ *


~ Następną piosenką którą zagramy jest One Less Lonely Girl mam nadzieję, że są tutaj chętne na to by zostać dziś moją dziewczyną?
Zaśmiał się a niektóre dziewczyny zaczęły piszczeć.
~ Dziś to mi przypadnie ten zaszczyt wyboru.
Już po chwili z głośników wydobyły się pierwsze dźwięki tak dobrze znanej mi melodii.


Ile razy było "a nie mówiłem"
Ile raz zaczynaliśmy od nowa
W ile ramion się wypłakałaś
Ile było obietnic, bądźmy szczerzy,
Ile twoich łez spadło na podłogę.
Ile walizek spakowałaś,
tylko po to by je z powrotem rozpakować, no powiedz
Ile razy się wahałaś.
Ale nigdy więcej,
Jeśli tylko wpuściłabyś mnie do swojego świata
Byłoby o jedną samotną dziewczynę mniej



Następnie zaśpiewał refren w dalszym ciągu chodząc pomiędzy ludźmi szukając tej jednej która przykuła by jego uwagę.


Święta wcale nie były wesołe
14 lutego był jednym z tych spędzonych bez ciebie
Ile było randek w restauracji, ile podano talerzy
A on nawet nie tknął swego jedzenia.
Ile razy widziałem jak sklejasz podarte zdjęcia
No powiedz, nie widzisz otwartych drzwi.
Jeśli tylko wpuściłabyś mnie do swojego świata
Byłoby o jedną samotną dziewczynę mniej.



Śpiewając drugą zwrotkę spojrzał w moją stronę i wydawało mi się, że nasze spojrzenia się skrzyżowały, moje tętno znacznie przyspieszyło gdy zrozumiałam, że on kroczy w moją stronę.
Stałam tam sparaliżowana nie wiedząc co zrobić bądź gdzie uciec.
Chociaż może mi się przewidziało?
Może on nie szedł do mnie a do Perrie która jako moja pomocnica stała za mną?
Automatycznie odwróciłam się w tył jednak jej tam nie było, poprawka nikogo tam nie było.
Spojrzałam w jego stronę, a on delikatnie się uśmiechnął jakby wiedział o czym myślałam.
Patrzyłam na niego a on z każdym krokiem się zbliżał.
Już po momencie stanął przede mną i wyciągnął swą dłoń i chwycił moją prowadząc mnie bez żadnego pytania w stronę sceny którą przygotowałam.
Wydawało mi się jakbym stanęła w czasie.
Posadził mnie na krześle następnie nie odchodząc ode mnie na krok wciąż patrzył w moje oczy i śpiewał.


Mogę naprawić twoje złamane serce
Mogę ci pomóc zacząć od nowa
Mogę sprawić, że uwierzysz
Chcę po prostu, by jedna dziewczyna mogła
By mogła się zakochać
We mnie
Moje serce jest zamknięte, nigdzie nie mogę znaleźć klucza
Wezmę ją i zostawimy ten świat
Bez jednej samotnej dziewczyny
Będzie o jedną samotną dziewczynę mniej
Jedną samotną dziewczynę mniej.



Po ostatniej zwrotce podał mi dłoń jak na gentleman'a przystało następnie uściskał mnie i patrząc na moją plakietkę spojrzał ze zdziwieniem w moje oczy.
~ Wielkie brawa dla Melindy kochani!
Zwrócił się do reszty tu obecnych i dosłownie w trakcie braw uciekł ze mną ze sceny.
Po chwili znaleźliśmy się w miejscu gdzie była jego tymczasowa garderoba.
Zamknął za sobą drzwi i spojrzał na mnie jednak mój wzrok utkwiony był w martwym punkcie na ścianie.

~ Ja Cię skądś kojarzę tylko nie wiem skąd.
Zagadnął na wejściu.
~ Musiałeś mnie z kimś pomylić.
Dalej nie patrzyłam na niego tylko odwracałam wzrok tak, że moje włosy zakrywały twarz.
Zachowuję się jak niespełna rozumu.
Chciałam tego spotkania by móc mu powiedzieć jak wiele dla mnie znaczy, a gdy do tego doszło boję się jak wyroku za morderstwo.
Muszę temu stawić czoło, tylko jak z tego wybrnąć?
~ Nie, to niemożliwe.
~ Możliwe. - powiedziałam pewnie.. - nawet bardziej niż Ci się wydaje. - dodałam już o wiele ciszej.
~ Nie minęliśmy się gdzieś? Przecież skądś Cię znam.
Dalej szedł w zaparte.
~ Powinieneś wrócić na scenę, oni wciąż czekają.
Przypomniałam mu chcąc zakończyć tę bezsensowną wymianę zdań.
~ Wrócę tam pod jednym warunkiem.
~ Jakim?
~ Będziesz na mnie czekać?
Zapytał a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, serce mówiło jedno a rozum drugie, tylko.. którego posłuchać?
~ Będę czekać.
Odpowiedziałam trochę ciszej.
Posłał mi szczery pełen ciepła uśmiech ucałował wierzch mojej dłoni i wyszedł.
Patrzyłam na drzwi którymi chwilę temu wyszedł.
Miałam taką okazję by znów mu wszystko powiedzieć, jednak znów zabrakło mi odwagi.
Czy kiedykolwiek się na to zdobędę?
~ Na Ciebie zawsze..
Powiedziałam szeptem następnie wyszłam tak jak on przed kilkoma minutami i udałam się na swoje wcześniejsze miejsce zachowując się tak jakby nic nie miało miejsca.
Tylko problem tkwił w tym, że przy każdej kolejnej piosence jego wzrok utkwiony był na mnie dlatego postanowiłam złamać obietnicę..
Gdy zniósł spojrzenie na ludzi postanowiłam to zrobić..
I wmieszałam się w tłum tak, by nie mógł mnie zobaczyć..




---------------------------------------


Od Autorki: Wróciłam po tak długiej przerwie mam nadzieję że wam się to spodoba mimo że akcja się tu jeszcze nie rozkręciła postanowiłam tu to przyspieszyć. I oto jestem nie powiem kiedy następny ponieważ sama nie znam daty ale obiecuję że nie długo się pojawi. Mam nadzieję że ktoś tu jeszcze ze mną został, SKOMENTUJCIE! bo nie wiem czy jest sens pisania dalej, czy jest dla kogo.. ;/


Much Love!


~ Veronica Bieber..