Playlist

środa, 25 maja 2016

Rozdział 13..

Rozdział 13..

Więc tak po prawie okrągłym roku weszłam na bloga i stwierdziłam że was zawiodłam a moja pasja do pisania nie wygasła tylko stłumiły ją inne sprawy ważne i ważniejsze nie mam na to wytłumaczenia i nie będę owijać w bawełnę życie było ponad pasją natchnęło mnie już dwa dni temu żeby napisać chociaż jeszcze jeden rozdział by powrócić nie wiem czy jeszcze tu jesteście czy po prostu zapomnieliście ( i nie mam wam tego za złe ) jeśli jeszcze pamiętacie o mnie i historii Jel to cieszę się ogromnie.

-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

MELINDA P.O.V

Nogi poniosły mnie na skarpę gdzie postanowiłam zrobić przystanek.
Usiadłam wpatrując się przed siebie nawet nie wiedząc po co tutaj się znalazłam po co tutaj przyszłam i z jakiego powodu tak naprawdę wyszłam poza mury domu.
Wpatrując się w wodę nieskazitelnie przezroczystą głęboko błękitną starałam się, zebrać myśli do jednej całej, która w jakikolwiek sposób dawałaby mi wyjaśnienie, albo chociażby zatliła we mnie szansę realnie logistycznego myślenia jak i połączenia w kupkę wszystkich myśli tlących się w mojej głowie milion na minutę albo bilion na sekundę.
Po dłuższym okresie czasu stwierdziłam, że moje sumienie przekroczyło granicę pod tytułem " czuję się źle/czuję się okropnie ".
To chore. Ta sytuacja jest chora. Ja jestem chora. Świat otaczający mnie również jest tak pochrzaniony jak wszystko razem wzięte.
Wtem przypomniało mi się, że tylko w jednej osobie znajdę oparcie.
Wyszukałam w telefonie numer i nadusiłam zieloną słuchawkę grzecznie czekając.
Minęły trzy sygnały a odzewu brak.
- Błagam odbierz ten cholerny telefon.
W tym samym momencie jakby moja modlitwa została wysłuchana po drugiej stronie zabrzmiał głos tak dobrze mi znany.
- Co jest maleńka?
- Gdzie jesteś?
- Tokio. Dlaczego pytasz?
- Możesz do mnie przylecieć jak najszybciej?
- Niepokoisz mnie młoda.
Po moim policzku spłynęła łza z niewiadomych przyczyn.
- Po prostu Cię potrzebuję tu i teraz.
Szepnęłam do słuchawki.
- Zobaczę co da się zrobić.
- Dziękuję Liam.
- Jeszcze nie masz za co mi dziękować poczekaj chwile zagadam do chłopaków.
Odłożył telefon bodajże na stolik i udał się do chłopaków słyszałam tylko szmery rozmów a po jakichś pięciu minutach kroki, które z każdą sekundą były coraz bardziej słyszalne.
- Jesteś?
- Pewnie.
Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jutro o 10 będziemy przyjadę prosto z lotniska.
- Będę czekać.
Rozłączyłam się bez jakichkolwiek czulszych pożegnań skoro już jutro mamy się zobaczyć, ale też uniknąć na dzisiaj pytań z serii " co/dlaczego/jak/po co/kiedy ".
Nie licząc czasu i tracąc jego rachubę zaczęłam się zbierać gdy zrobiło się już ciemniej a na niebie zaczęły pojawiać się srebrzyste punkty zwane gwiazdami.
Powolnym krokiem ruszyłam w stronę domu.
Wchodząc do sklepu znajdującego się tuż po drugiej stronie wejścia do parku, wyjęłam drobne pieniądze mające przy tyłku i kupiłam papierosy wraz z zapalniczką by móc go odpalić, a nie palić zdrowo na sportowca.
Odpakowując wyjęłam jednego papierosa wkładając go między usta by po chwili móc zaciągnąć się tym przyjemnym dymem.
Do domu zaszłam o godzinie 23 z hakiem.
Wchodząc do domu spotkał mnie gromiący wzrok blondynki, który złagodniał widząc, że żyję i jestem w jednym zdrowym kawałku.
Bez zbędnych pytań pozwoliła mi iść do salonu by tam usiąść i zatopić się w myślach wpatrując w telewizję.
Wciąż w głowie miałam jego słowa obijające się w moim mózgu jak mantra.
" Kolejna fanka " " Kolejna fanka " " Kolejna fanka ".
- Kurwa mać! Dlaczego to wszystko jest takie popierdolone.
Wnet u mijego boku trwała dziewczyna.
- Kiedy człowiek sam sobie stworzy problemy z których wynikną jednoznaczne sytuacje, zadręcza się myślami " wszystko jest nie tak jak być powinno " - blondyna zrobiła w powietrzu cudzysłów - nie widząc, że ich problem zaczął się od ich widzimisi, które same wskazywały, że nie wyniknie z nich nic dobrego.
- Gówno zrozumiałam ale coś w tym jest.
Wstałam udając się do swojego pokoju.
Weszłam na TT i zrobiłam to pod wpływem impulsu.
Odblokowałam go..
Następnie dodając tweeta.
@MelAvHope
" To jest jak krzyk, ale nikt nie może mnie usłyszeć.." 
Wyszłam.
Przed snem uprzednio wykąpałam się kontunuując codzienną rutynę wieczorną.
Nie wiedząc kiedy zmożył mnie sen.

JUSTIN P.O.V

Chciałem to zakończyć. Chciałem to zamknąć. Chciałem mieć ten rozdział już za sobą. Gdyby to było takie proste..
Od dłuższego czasu nie dodawałem nic na TT i szczerze? Nie miałem na to ochoty.
Odkąd oficjalnie zakończyłem trasę doszedłem do wniosku, że czas na odwet tym wszystkim narzuconym zasadom. Czas zacząć żyć po swojemu nie według reguł przyzwoity.
Korzystałem i brałem z życia ile mogłem robiłem to na co miałem ochotę. Rano się budząc miałem ochotę zostać w łóżku to zostałem. Miałem ochotę iść na siłownię-poszedłem. Miałem ochotę się nachlać to się nachlałem. Miałem ochotę bzyknąć pannę to to zrobiłem. Zero kontroli.
Jednak na wywiad trzeba było się ogarnąć.
Tak też postąpiłem.
Wiedziałem, że będą pytać o nią zbyt długo ferment wokół niej trwał.
Odpowiem na wasze pytanie, nie nie zapomniałem o niej.
Wciąż pamiętam jej bursztynowe oczy.
Pytanie czy ona pamiętała o mnie?
Po wywiadzie powróciłem do życia bez zmartwień.
Życia w którym trzeba zamknąć rozdział o tytule " Bursztynowooka Mel " i jego podtytułem " Moja Jedna Samotna Dziewczyna ".

PERRIE P.O.V

Zauważyłam już wczoraj po Mel, że nie spodobało jej się iż jej owy idol powiedział, że nie pamięta jej.
Jako fankę jestem świadoma, że ją to zabolało w końcu która fanka chciałaby zostać zapomniana przez swojego idola którego dwa razy wystawiła?
Musiałam coś z tym zrobić tylko nie byłam pewna jak postąpić.
Rano obudziłam się wcześnie, przyszykowałam się posprzątała i zrobiłam śniadanie dla naszej dwójki.
Chciałam aby brunetka miała szansę się wyspać chociaż do tej dziesiątej bo na dziesiątą planowałam śniadanie.
Gdy Mel równo jakby na zawołanie zeszła na dół byłam trochę zniesmaczona jej widokiem delikatne delikatnie widoczne wory pod oczami blada twarz zero makijażu potargane włosy oznaczały jej długo nocną bitwę ze snem.
Uśmiechnęła się i w piżamie składającej się jedynie z długiej koszuli skradzionej Liam'owi.
I o wilku mowa wpadł do domu jak oszalały.
- Młoda wskakuj w jakieś ciuchy i zabieram Cię.
Jak na grzeczne dziecko przystało. W ciągu 15minut była na dole jednak bez makijażu. Chłopak bez słowa ją porwał a ja już wiedziałam co mam zrobić.
Muszę im zorganizować spotkanie.
To jedyny sposób żeby sobie to wyjaśnili i brunetka nie zadręczała się myślami o tym jak go dwukrotnie wystawiła.
Zarzuciłam kurtkę ubrałam buty zgarnęłam z szafki klucze i pognałam wybierając numer.
- Kochanie potrzebuję Twojej pomocy.
Rzuciłam na wstępie nie pozwalając mu dojść do słowa.

LIAM P.O.V

- Zamieniam się w słuch młoda.
Zacząłem wiedząc, że ona sama nie wydusi z siebie nic.
Wnet zaczęła od głębokiego wdechu rozpoczynając historię.
- .... I wtedy powiedział " KOLEJNA FANKA " rozumiesz to? Czuję się źle. Okropnie. Jak ostatnia żmija na tym świecie kąsająca ludzi, którzy bez pomocy medycznej kopną w kalendarz a rodzina będzie płakać bo wywinął się kopytami do góry bo on pragnął tylko mnie wysłuchać. Jestem beznadziejnie popaprana.
- Bądź co bądź muszę przyznać spierdoliłaś sprawę bo z osobistej opinii o Bieberze mogę śmiało powiedzieć, że nie nawiązuje kontaktu tak można to powiedzieć bliskiego by pragnąć poznać którąkolwiek z fanek bliżej już po pierwszym wystawieniu go do wiatru.
W drodze powrotnej oboje milczeliśmy ja odwiozłem ją do domu i postanowiłem, że dopilnuję aby jej nogi nie poniosły jednakże w innym kierunku niż ścieżka prowadząca do jej domu.
Przytuliła mnie i otworzyła drzwi frontowe po zamknięciu ruszyła na górę a ja postanowiłem z blondynką, że lepiej się ulotnić bo w przeciągu 10minut oświeciła mnie o swoim zacnym planie.

PERRIE P.O.V

Posiadając już ten numer wybrałam ponownie zieloną słuchawkę.
- Bieber słucham?
- Może nie tak oficjalnie, nie pytaj skąd mam numer bo to dane zastrzeżone musisz być za godzinę przy Starbuck'sie żadnych wymówek.
I tak krótką rozmowę uważałam za zakończoną.
Droga do Starbucksa zajęła mi 45minut zamówiłam karmelowe latte po czym usiadłam przy jednym ze stolików.
Wszedł i rozglądał się więc przywołałam go dłonią.
- Dziewczyna Zayna mogłem się spodziewać. Co było tak ważne, że musiałaś przerwać mi rodzinny obiadek?
Uśmiechnęłam się pod nosem w net rozdzwonił się mój telefon na którego ekranie pojawiła się Melinda. Połączenie odrzuciłam weszłam w galerię i pokazałam mu zdjęcie dziewczyny spojrzał i chyba zrozumiał bez słów.
- Mel piękna brunetka bursztynooka nie wierzę, że nie pamiętasz.
Powiedziałam dumnie widząc jego tępe spojrzenie wpatrujące się w hipnotyzujące oczy brunetki.
- Przejdź do rzeczy bo nie mam czasu.
Odburknął nie zbyt zadowolony jednak w jego oczach widniała iskierka potocznie zwana nadzieją.

* wieczór *

- Myślisz, że to dobry pomysł?
Zagadnął Liam podczas drogi do chłopaków.
- Myślę, że to już leży w rękach ich dwójki.
Już żadne z nas nie odezwało się słowem.

MELINDA P.O.V

Po kąpieli zeszłam na dół gdzie nie zastałam ni krzty żywej duszy.
Zastanawiałam się gdzie podziała się dwójka idiotów, która przed 20minutami jeszcze tu była.
Wybrałam numer przyjaciółki i miałam nacisnąć słuchawkę by niewidoczna linia stworzyła między nami połączenie. Przeszkodziło mi w tym połączenie przychodzące o nieznanym mi numerze.
Po chwili wahania odebrałam.
- Mel słucham?
- Może damy sobie jeszcze jedną szansę?
Wodę którą trzymałam w drugiej dłoni upuściłam na ziemię z tlącymi i mnożącymi się pytaniami w głowie.
- Skąd masz mój numer?
- Dane zastrzeżone.
Zaśmiał się perliście a mi zmiękły nogi tak, że musiałam usiąść na stołku barowym przy wysepce w kuchni żeby moje nogi nie doprowadziły mnie do upadku.
- Dzwonisz do mnie przed czym raptem 48 godzin wcześniej wyparłeś się, że mnie znasz? Bardzo ambitne.
Zaczęłam ironicznie nie wiedząc czy się rozłączyć czy wysłuchać co ma do powiedzenia.
- Proponuję spotkanie Starbucks?
Zignorował moje słowa.
A ja milczałam wnet ponownie zaczęła się bita tym razem między rozsądkiem a rozumem.
- Czas to zakończyć raz na zawsze. - szepnęłam i byłam w 100% pewna, że to usłyszał - będę za godzinę.
Rozłączyłam się i pognałam do góry by się ubrać.
Gdy gotowa zeszłam ponownie na dół stanęłam przed lustem gładząc marynarkę szepnęłam do swojego odbicia.
- Czas to zakończyć.

* godzinę później *

Iż Starbucksa zamykali tuż po moim przyjściu byłam zmuszona zamówić karmelowe latte razy dwa i udać się na pobliską ławkę.
Po jakiś 10minutach dosiadła się do mnie osoba w której skórze był on.
- Do trzech razy sztuka wreszcie mnie nie wystawiłaś.
Uśmiechnął się.
- Jedno dla Ciebie.
Podałam mu napój z którego pociągnął łyka i zaczął mówić.
- Chyba najwyższy czas sobie wszystko wyjaśnić i zacząć od nowa.
Spojrzał na mnie.
- Chyba najwyższy czas zakończyć tę znajomość która nie powinna była się zacząć.
- Dlaczego tak myślisz?
- Jesteśmy dwoma różnymi odległymi planetami ziemia i księżyć, woda i ogień, nie powinniśmy byli kiedykowiek wejść sobie w drogę.
- Zawsze wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Przeciwieństwa się przyciągają co dzień słońce lgnie do ziemi by po nim mógł zjawić się księżyc, woda przeciwieństwo ognia lgnie do niego gdy tylko musi go ugasić wszystko ma swoje drogi już dawno zaplanowane.
Dość logistyczne wytłumaczenie.
- Po co zadzwoniłeś?
- By móc chociaż ten jeden jedyny raz znów ujrzeć Twoje bursztynowe oczy i usłyszeć ten perlisty głos, by chociaż ten jeden raz móc Cię przytulić i poczuć blisko.
Rozmowa umilkła na dobre kilka minut gdy on ponownie zabrał głos.
- Może przejdziemy się na spacer?
- Chodźmy.
I tym sposobem ruszyliśmy w głąb parku przy którym siedzieliśmy.
By kolejne  chwile znów spędzić w milczeniu.
We mnie toczyła się wojna światowa bo za cholerę nie wiedziałam czyja to sprawka i jak mam postąpić.

JUSTIN P.O.V

Gdy zobaczyłem Bucksa zamkniętego byłem pewien, że po raz trzeci mnie wystawiła lecz gdy przestudiowałem oczami okolicę zauważyłem ją na ławce.
Podczas spaceru postanowiłem ponownie zabrać głos.
- Byłem pewny, że znowu mnie wystawisz, ale jak to mówią do trzech razy sztuka.
- Czułam, że jestem Ci to winna.
Wzruszyła ramionami.
- Moja propozycja jest prosta. Nie wracajmy do przeszłości i zacznijmy od nowa. Justin Bieber.
Wyciągnąłem w jej stronę dłoń, którą uścisnęła.
- Melinda Hope.
Uśmiechnęła się tak szczerze a jej uśmiech był wart w tym momencie tyle, że nawet żaden milioner nie byłby w stanie za niego zapłacić.
- Dasz się zaprosić na kawę i ciastko?
- Nie.
W tym momencie zgłupiałem i spojrzałem na nią jakby spadła z księżyca.
- Nie bo nie chodzę na pierwszym spotkaniu o takiej porze do obych do domu.
Zaśmiała się a ja wiedziałem już w tym momencie, że w jej oczach i uśmiechu można było się zakochać od pierwszego spotkania i mimo, że wiedziałem o niej więcej niż myślała wiedziałem, że to jedna z nielicznych Beliebers, która jest inna.
- Niestety muszę się już zbierać, ponieważ nie wzięłam kurtki a w marynarce jest mi nie zmiernie zimno.
Wyrwał mnie z transu jej głos.
- Odwiozę Cię.
Kiwnęła głową po czym udaliśmy się do mojegk auta.

* godzinę później * 

- To chyba byłoby na tyle.
Rząchnąłem bo nie wiedziałem jak ma wyglądać nasze pożegnanie.
- Może wejdziesz na herbatę, jest chłodno rozgrzejesz się i będzie Ci cieplej.
- Z wielką chęcią.
Uśmiechnąłem się. Wysiedliśmy z auta po czym w krzakach ujrzałem flesz. Flesz który nie wróżył nic dobrego.
- Biegnij na trzy, raz, dwa, trzy Teraz!
W kilka senkud doobiegliśmy do domu wpadając jak huragan.
- Czemu kazałeś mi biec?
- Paparazzi był w krzakach musiał nas śledzić.
Westchnąłem.
- Czyli będzie gruba afera.
Zrobiła to co ja przed momentem. Po czym ponownie powtórzyła szeptem.
- Będzie gruba afera.
Wnet do domu wpadła jak już się zdążyłem domyślić blondynka, która uknuła nasze spotkanie. Jednak wparowała gorzej od nas efekt tego był taki, że wpadła na mnie ja na brunetke i razem z brunetką runąłem na ziemię a nasze usta złączyły się w jedność przez siłe uderzenia.
- PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM ALE PRZED NASZYM DOMEM ROI SIĘ OD PAPARAZZICH.
Dyszała jakby goniło ją stado słoni.
- Chyba wam przeszkodziłam.
Zaśmiała się i uciekła na górę a my dalej trwaliśmy na podłodze, ale złączone usta zmieniły się w pocałunek.
Po chwili przerwaliśmy, pierwszy z ziemi wstałem ja pomagając jej.
Znów staliśmy patrząc sobie w oczy.
- To nie powinno mieć miejsca.
Wyszeptała i zarumieniła się uciekając do kuchni.
- Chyba będziesz musiał zostać bo nawet gdybyś chciał nie wyjedziesz na milimetr z podjazdu otoczonego nimi.
Wyjąłem telefon wykonując jeden telefon.
- Będzie mi potrzebna wasza pomoc.
Wyszeptałem bo na nic więcej nie było mnie stać gdy przed oczami stał mi widok nas przed kilkoma minutami, jej piękno mnie onieśmiela a całość dopełnił widok ust naszych złączonych ust, które w moim mniemaniu pasowały do siebie jak ulał. Przez kilka chwil byliśmy dosłowną jednością i boję się przyznać sam przed sobą, że mi się to podobało. Pomyśleć, że pierwszy raz chciałem to powtórzyć z moją fanką, zupełnie inną od reszty, chciałem to powtórzyć z dziewczyną, która została moją dziewczyną. Tę chwilę powtarzałem w wyobraźni jak mantrę. Przez kilka chwil byliśmy jednością i przez kilka chwil była tylko moja. Moja i niczyja więcej..

-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Od autorki: To co miałam do powiedzenia chyba zawarłam na samym wstępie. Mam nadzieję, że wam się podoba i wyrazicie swoje opinie.
*ZA WSZELAKIE BŁĘDY PRZEPRASZAM, ROZDZIAŁ NIE SPRSWDZONY *

sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 12..

Rozdział 12..




MELINDA P.O.V



Schodzę powolnym krokiem.
~ I po co robisz hałas?
~ Spójrz na ekran to się dowiesz.
Warczy na mnie i siada wygodnie na kanapie, ja kontynuuje jej poczynania i robię to samo.

~ Co to za dziewczyna?
Na ekranie pojawiło się moje zdjęcie z koncertu.

~ Oni nigdy nie przestaną się nim jarać.
Westchnęłam zmęczona.

~ Kojarzę ją, pewnie kolejna fanka z jakiegoś koncertu.
Wzruszył ramionami.
~ Liceum, zakończenie roku mówi Ci to coś?
~ Tak pewnie z tego koncertu.
Uśmiechnął się do niej.
~ Daj spokój Justin. Wszyscy to wiemy.
~ Nie znam jej, przykro mi El, nic więcej nie wiem.
Wzrusza ramionami.
~ Cóż dobrze, kiedy nowa trasa?
~ Najlepiej będzie po premie..

Wyłączam szybko telewizję i biegnę na górę.
Siadam na łóżku pogrążając się w myślach.

Kolejna fanka?


Głupia, sama tego chciałaś..


Naprawdę mnie zapomniał?

Jak długo siedziałam na tym łóżku, myśląc o jednym cholernym pytaniu, sama nie wiem.
Jednak po dłuższej chwili zorientowałam się że mój telefon został na dole.
Wybiegając jak poparzona z pokoju z prędkością światła znalazłam się na dole jednak było za późno.
Nigdzie nie było mojego telefonu.
Pobiegłam do pokoju blondynki i rozglądając się po pokoju znalazłam go na ławie.
Myślami wciąż krążyłam przy słowach blondyna w wywiadzie.
Nie chciałam żeby o mnie zapomniał, jednak nie chciałam również być mu bliska. 
To popieprzone.
Zalogowałam się na twitterze i zaczęłam pisać.

@MelAvHope
" Uczucia są chore. "

Momentalnie został podany dalej.
Nie którzy zaczęli komentować.
Tak strasznie mnie korciło żeby go odblokować jednak bałam się.
Najzwyczajniej w świecie się bałam.
Przecież to normalne się czegoś bać.
Ale czy strach przed własnymi uczuciami jest normalny?
Rzuciłam telefon na łóżko aby nie korciło mnie bardziej.
Często ludziom łatwo jest powiedzieć zaryzykuj, spróbuj.
Jeśli nie zaryzykujemy to nigdy się nie dowiemy czy było warto, ale nie liczymy się z konsekwencjami jakie mogą za tym się nieść.
Zawsze są dwa możliwe wyjścia.
Pierwsze,  że gdy podejmiemy decyzję zaryzykowania skończy się szczęśliwie.
Drugie, że zaryzykujemy i przegramy wszystko.
Strach przed drugą opcją nas tak zjada, że poddajemy się na starcie.
Rezygnujemy z rzeczy które są dla nas samych ważne, tylko po to by później nie cierpieć, a ranimy siebie tym bardziej, niż mielibyśmy tego nie mieć wcale.
Pytanie tylko, czy to wszystko jest tego warte?
Może dla chwili szczęścia warto się poparzyć ogniem?
Każdy chce mieć swoje małe szczęście, swój malutki tajemniczy świat o którym będą wiedzieć tylko oni.
Chcą mieć swój świat którym nie będą musieli dzielić się z nikim innym.
Ktoś kto został kiedyś zraniony, jest uprzedzony do ludzi jednak są wyjątki nad którymi nie mają władzy.
Przywiązują się ale boją się że ta osoba potraktuje ich tak samo jak poprzednia, dlatego boją się zaufać mimo wszystko czują że powinni dać tę szansę, chociaż w środku nich tworzy się kłębek strachu, nad którym sami nie panują.
Nie chcąc o tym dalej myśleć tak po prostu wyłączyłam telefon by odciąć się od wszystkiego.
To mnie zaczyna przerastać.
Może się wydać zabwne iż umiem pomagać innym w sprawach sercowych a sama nigdy nie byłam zakochana.
Jednak nie lubię o tym mówić ponieważ boję się wyśmiana.
Tak dobrze czytasz wyśmiania, ludzie w tych czasach są puści i zepsuci.
Dla nich liczy się tylko to kto z iloma był ile razy się przespał.
Moim zdaniem to nie powód do wstydu, jednak reszta uważa inaczej, tego świata nie da się naprawić.
Szanuję siebie i nie mam zamiaru całować się z pierwszym który wpadnie mi w ręce bądź iść z pierwszym lepszym do łóżka. 
Kobieta swoimi gestami, ruchami, mową czy spojrzeniem daje do zrozumienia czy jest łatwa.
Jeśli kobieta sama siebie nie szanuje nie ma prawa oczekiwać szacunku względem niej od innych.
Postanowiłam się odprężyć.
Udałam się do pokoju blondie jednak nie było jej już tam.
Zastałam jedynie karteczkę informującą że miała pilne spotkanie.
Zabrałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i udałam się na spacer gdyż blondynka sknociła mi plany.
Doszłam na plażę jednak widoki zakochanych przyprawiły mnie o mdłości.
Udałam się przed siebie tam gdzie nogi mnie poniosą...


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Od autorki ; wiem.. Strasznie krótki.. Za dwa - trzy dni druga część dłuższa część obiecuje. Już mam luz z ocenami więc rozdziały będą częściej.

~ Veronica Bieber..

piątek, 12 czerwca 2015

I'm Sorry...

Moi mili mam nadzieje że mnie nie opuściliście...
Przepraszam za te zwody, wiem zawaliłam ale paliło mi się masakrycznie ze szkołą ostatnie momenty na poprawy i wgle..
Szkoła wygrała...
Mam nadzieję że to mi wybaczycie.. 
NOWY ROZDZIAŁ JUŻ JUTRO!! Mówię sto procent serio. 👌 
Przepraszam to i tak za mało...

wtorek, 26 maja 2015

ROZDZIAŁ!

Przepraszam wiem, że spieprzyłam na całej linii ale miałam pilny wyjazd a teraz jeszcze koniec roku, podciąganie ocen. Mam nadzieję że rozumiecie. Przepraszam to i tak za mało wiem, że poślizg z rozdziałem był duży ale jest już gotowy i jutro jak tylko wrócę ze szkoły go dodam. Mam nadzieję również że jesteście tutaj i będziecie, obiecuję, że więcej takich sytuacji nie będzie. Do jutra kochani!!

~ Veronica Bieber..

piątek, 1 maja 2015

Rozdział 11..

Rozdział 11..

DOCENIASZ CZYJĄŚ PRACĘ?!

PRZECZYTAŁEŚ? = SKOMENTUJ!!



MELINDA P.O.V



* przypomnienie *

" Będę. "

Ona jest tajemnicza.
Chcę ją poznać.
Nie, poprawka ona jest tajemnicą, którą pragnę i muszę odkryć by zaspokoić samego siebie..

* koniec *







~ Jestem i wzięłam jeszcze jakieś słodycze a Ty wybrałaś jakiś film?
Pyta gdy wchodzi do pokoju obładowana słodkościami.
~ Ey co jest? Stało się coś?
Pyta zmartwiona gdy nie odpowiadam.
Potrząsa moimi ramionami po odłożeniu jedzenia.
~ Tak tak, w porządku.
Odpowiadam szybko.
~ Nie pytałam czy jest okey tylko czy coś się stało, zbladłaś jakbyś zobaczyła ducha.
~ Zrobiłam coś głupiego Per.
Przyznałam gdy umiejętność mowy mi wróciła.
Jednak nie byłam z tego powodu zadowolona.
~ Co odwaliłaś?
Pyta ze stoickim spokojem popijając cole.
~ Lepiej to odłóż bo zarzygasz mi cały pokój colą.
Uprzedzam a ona wykonuje moje polecenie.
~ Napisałam do niego.
Szepczę tak, że sama ledwo co siebie słyszę.
~ Ty zrobiłaś co?
Zapytała niedowierzając.
~ Napisałam do niego.
Powtarzam.
~ Mów!
Nakazuje.
Chwytam więc telefon w dłonie, i zabieram się za cytowanie jej naszej rozmowy.
W pewnym momencie zatrzymuję się nie wiedząc czy mam jej to cytować jednak postanowiłam jej o tym powiedzieć i być z nią szczerą.


" Wyjaśnij mi to. Po raz pierwszy zależy mi na wyjaśnieniu tak błahej sprawy. Która naprawdę nic nie powinna znaczyć. Czy to dziwne? "


~ A Ty co na to?


" Przepraszam, przykro mi ale nie mogę. Sądzę, że normalne po prostu jesteś ciekaw a to normalna rzecz. "


~ Na to on odpisał mi.." Możesz mi się odwdzięczyć, oraz zaspokoić moją ciekawość. " więc zapytałam czy sugeruje spotkanie powiedział że tak jutro na Break Street6 o 18;30 pyta czy będę.
~ Chyba coś mu odpisałaś?
Pyta podejrzliwie.
~ No właśnie.. No właśnie nie. Nie odpowiedziałam mu bo się wystraszyłam.
~ No to pisz!
~ Ale nie wiem co!
~ Dawaj telefon.
Powiedziała.
~ Po co?
Zapytałam zdziwiona.
~ Dawaj go!
Wyrwała mi go z dłoni i uciekła do toalety.

~ Perrie przysięgam, wyjdź z tam tąd a Cię zabije.!
Krzyczę do niej przez drzwi.
A ta nagle wychodzi.
~ Kiedyś mi za to podziękujesz.
Uśmiechnęła się bezczelnie i oddała mi telefon wracając do pokoju.
Odblokowałam go a tam ujrzałam jedno głupie słowo które sprawiło, że nagle stało mi się duszno.

" Będę. "


~ Szykuj sobie trumnę Edwards!! - Wydarłam się na całe gardło wchodząc do pokoju za blondynką.. - Jesteś trupem!


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*


~ Powodzenia życzę!
Perrie śmiała się na moim łóżku patrząc na mój problem zwalczenia wyboru ubrań.
~ Pomogłabyś mi a nie mnie jeszcze dobijała.
Warknęłam na nią.
~ Jak dla mnie mała czarna i czerwone szpilki.
~ Wypierdalaj! Mam iść do kawiarenki a nie do burdelu.
~ Nie złość się już tak, bo złość piękności szkodzi.
Zaśmiała się.
~ A może Ty pójdziesz tam za mnie?
Pytam sarkastycznie.
~ Zapomnij laska.!
~ Suka..
Mruczę pod nosem.
~ Wszystko słyszałam!
~ Bo miałaś!
Założyłam na siebie jasne rurki z niskim stanem, do tego bokserkę i bluzę z napisem " Selfie " oraz przepasaną w pasie koszulę, a na głowie zawisnął snap cap.
~ I jak ?
~ Sex bomba.
~ Przestań.

Mówię i kieruję się do kuchni by znaleźć coś do picia.
Chwytam butelkę wody i siadam przy wysepce, biorąc dużego łyka chłodnego napoju.
Następnie zostawiając do połowy opróżnioną butelkę wychodzę z domu.




* pół godziny przed spotkaniem *


Idąc przez park usiadłam na ławce wpatrując się w pędzących ludzi.
Wszystkim się gdzieś spieszy, a ja w najlepsze siedzę sobie w środku parku.
Nasuwam na nos moje okulary przeciwsłoneczne i rozsiadam się wygodnie, napawając świeżym powietrzem.
~ Można się dosiąść?
Momentalnie odwracam głowę w stronę mówcy i spostrzegam znajomą mi twarz.
~ Alice! Jak miło Cię widzieć!
Wstaję i tulę dziewczynę na powitanie.
~ Noo kope lat stara.
~ Gdzie byłaś jak Cię nie było?
~ Trochę do opowiadania, ale powiedz mi jak Ci się układa.
Siada wygodnie na przeciw mnie uważnie mi się przyglądając.
Tak, Alice to moja kuzynka, która wyjechała na studia do Francji.
Miałam wtedy może kilkanaście lat, jednak doskonale ją pamiętam, ponieważ z twarzy nie zmieniła się ni krzty.
Delikatne rysy, lekko zaróżowione policzki, trochę mocniejsze kreski na oczach, dobrze wytuszowane rzęsy i łososiowy błyszczyk na ustach idealnie komponował się z jej delikatną zwiewną sukienką w kwiaty.
Włosy miała spięte w wysokiego kucyka a na nosie widniały okulary przeciwsłoneczne.
Na stopach miała buciki na koturnie, a przez ramię przewieszoną miała beżową torebeczkę perfekcyjnie komponującą się z resztą.
~ Co jak co ale z buzi nic się nie zmieniłaś. No może nie zła laska się z Ciebie zrobiła.
Mrugam do niej przyjaźnie.
~ Za to z Ciebie zrobiła się dosłownie sex bomba, dziwię się aż, że z takim ciałem nie nosisz jakichś mini.
Zaśmiałam się a ona mi zawtórowała.
~ Myślałam, że wyleczyłaś się z tego. Kiedyś faktycznie może tak było, ale teraz nie masz czego się wstydzić, brzuch, nogi, tyłek są perfekcyjne.
~ Zostało mi to od małego jak Chris to powiedział.
Westchnęłam.
~ Było, minęło laska, nie przejmuj się dupkiem.
Spojrzałam na zegarek.
~ Masz czas? Skoczymy po coś do picia pogadamy.
Pyta gdy zauważa moje poczynania.
~ Umm..
Przecież mu tego nie zrobisz drugi raz.
Zamknij się!
Znów chcesz go wystawić?
Nie prawda, ja..
Oszukujesz samą siebie.
Odwal się.
~ Mel, żyjesz?
Brunetka macha mi dłonią przed oczami.
~ Ymm tak jasne chodźmy.
Uśmiechnęłam się do niej ciepło.
~ Tu obok jest kawiarnia można wpaść na kawę i ciastko.
~ Wiesz co, może skocz po dwie kawy a ja pójdę na chwilę tu obok do kolegi - widząc że chce mi przerwać, szybko kontynuuje.. - zostawiłam u niego telefon.
~ Jasne, jaką chcesz?
~ Średnią Latte.
Uśmiechnęła się ciepło, wstałyśmy z ławki i ruszyłyśmy w kierunku kawiarni, po chwili, nasze drogi się rozeszły, jednak musiałam obok niej przejść.
Spojrzałam delikatnie na dziewczynę jak znika za drzwiami, jednak mój wzrok od razu przeskanował całe pomieszczenie, ale go tam nie było.
Odetchnęłam z ulgą i szybkim krokiem odeszłam.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Udałam się do pobliskiego sklepu z artykułami elektronicznymi i kupiłam słuchawki, które jakiś czas temu, zgubiłam na imprezie.
Drogą w jedną i drugą stronę zajęła mi mniej więcej dziesięć minut.
Stałam opierając się o blok, obserwowałam drzwi.
Przewijali się tu wszyscy tylko nie ona.
Podeszłam bliżej.
Ale to co zobaczyłam wbiło mnie w ziemię.
Alice siedziała roześmiana z chłopakiem, którego przez nią dziś wystawiłam.
Jednak się nie wyleczyła z niego. Skubana.
Zastanawiałam się ,co mam zrobić.
Gdy niespodziewanie dostałam z piłki w nogę.
Syknęłam cicho i spoglądając na chłopca idącego w moją stronę po swoją zgubę.
I nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł.
Podniosłam piłkę i czekałam, aż chłopiec do mnie podejdzie.
~ To moje.
Wskazał na okrągły przedmiot w moich dłoniach.
Oddałam mu go.
~ Chciałbyś zarobić dziesięć dolarów? Podejdź do tamtej dziewczyny widzisz.. - wskazałam palcem na brunetkę..
~ Tą z Bieberem?
~ Tak tą. Podejdź do niej i powiedz jej.. - urwałam na chwilę by wróciło do mnie wspomnienie z przed lat. - Powiedz jej ,czerwona róża* i przyprowadź tu samą.
~ Dobra ale to będzie droższe, dwadzieścia dolców.
~ Trzynaście.
~ Osiemnaście.
~ Piętnaście, nie przeginaj młody.
~ Dobra.
 ~ To idź po nią a kasa po robocie.
Chłopiec tak szybko jak znalazł się tutaj tak szybko z tąd zniknął.
Już po chwili widziałam jak szturcha moją kuzynkę a ta szybko kończy rozmowę wybiegając z lokalu.
~ Mel do jasnej cholery co Ci strzeliło do głowy?!
Krzyczy na mnie gdy tylko podbiega z chłopcem.
~ Moja kasa.
Wyciągnął dłoń.
Wyjęłam z kieszeni pieniądze i wsadziłam w dłoń.
~ Dzięki młody.
Uśmiechnęłam się do niego.
~ Spoko.
Chwycił ponownie piłkę w dłonie i pobiegł do kolegów.
~ Miałaś iść po kawę a nie na ploteczki z Bieberem, myślałam, że wydoroślałaś!
Krzyknęłam na nią.
~ Przepraszam bardzo! Ale nie było Cię, więc usiadłam w kawiarence a po chwili wszedł on, uśmiechnęłam się bo zobaczyłam go znów na żywo, zauważył to i zapytał czy może się dosiąść.
~ A Ty oczywiście się zgodziłaś.
Parsknęłam ironicznie.
~ Tak i zaczęliśmy rozmawiać, wypatrywałam Cię, ale Ciebie nigdzie nie było, zapytał czy za kimś czekam powiedziałam, że tak, jak się później okazało on też był umówiony z jakąś laską jednak spóźnił się pięć minut przez korki.
~ To go nie usprawiedliwia.
~ A Ty dalej zazdrosna, że to ja go spotkałam nie Ty.
~ Nie ważne chodź idziemy.
Mruknęłam od niechcenia.
~ Na miejscu tej dziewczyny czekałabym na niego nawet wieczność, głupia idiotka, jak można go wystawić.
~ Jak widać można.
Wymamrotałam pod nosem.
Spojrzałam w tył czy nie idzie za nami, jednak tak szybko jak spojrzałam w tą stronę, tak szybko odwróciłam głowę.
On właśnie z niej wychodził.

* Kilka godzin później *

~ Rozumiesz to?
~ Tak Al.! Rozumiem, był umówiony i go wystawiła.
~ Jak można go wystawić?
Zapytała zła.
~ Jak widać można i skończ ten temat.
Warknęła już poirytowana jej przeżyciami Perrie.
~ Mamy te same zdanie na ten temat, Blondie.
Zaśmiałam bezradnie, bo puszczały nam już nerwy na brunetkę.
~ No zrozumcie jak..
~ Alice.
~ Każda dziewczyna to powie..
~ Mackenzie.
Nie reagowała na nic..
~ Alice! Jeśli w tej chwili nie przymkniesz tej gęby to nie wiem co Ci zrobię!
Krzyczę na nią będąc już w furii.

~*~*~*~*~*~*~*~*

~ Fajnie się gadało ale muszę się zmywać.
~ Będziemy w kontakcie.
~ Dozobaczenia Per.
~ Na razie Al.
~ Trzymaj się.
Tulę ją na pożegnanie i zamykam drzwi.
Wzdycham głęboko, po czym udaję się do pokoju, gdzie czeka już na mnie blondynka.
~ Nawet nic nie mów.
Mówi zła.
~ Ale to jej wina zagadała mnie.
~ A w kawiarence nie mogłaś się do nich dosiąść?
~ Nie! Koniec tematu. Dobranoc.
Wychodzę trzaskając drzwiami.
Chwytam telefon i wychodzę z domu.
Wieczorny spacer dobrze mi zrobi.

~*~*~*~*~*~*~*~*

~ Wchodzę na twittera i otrzymuję masę powiadomień.
Liczba obserwujących momentalnie podskoczyła podwójnie.
Oraz wiadomości.
Wchodzę i spoglądam.

@justinbieber
" Znów to zrobiłaś. "
@justinbieber
" Powinnaś czuć się winna wyjaśnień, należą mi się po tym wszystkim jeszcze bardziej. "
@justinbieber
" Uważam, że nie mogę Tobie ufać. "

No to ładnie..
Postanowiłam napisać mu jedną wiadomość a resztę po prostu zignorować.

" Byłam,Ciebie nie było.Nie odpowiadam za to.Oboje jesteśmy winni wyjaśnienia,ale nie chcę ich,to koniec tego.Uważaj jak chcesz.Żegnaj. "

Kliknęłam " wyślij " i szybko wyszłam z TT.
To prawda, byłam tam, ale nie miałam odwagi tam wejść.
Ten czyn utwierdził mnie w tym, że lepiej będzie zakończyć to coś.
To nie miało prawa, nawet tak się zacząć.
Spanikowałam..
Nagle wpadło mi coś do głowy, coś co niosłoby za sobą brak kontaktu z jego osobą.
Weszłam ponownie na twittera i chwilę się zastanawiając zrobiłam to.

Zablokowałam go..

Ponownie wychodząc z portalu, odłożyłam telefon na półkę.
~ To było najlepsze wyjście.
Szepczę do siebie po czym głośno wzdychając podrywam się z murka i ruszam w kierunku domu.






* kilka miesięcy później *

Film, na którym zostałam jego One Less Lonely Girl, na koncercie w Liceum wyciekł do YouTube i nie wiem kto to nagrał ale miałam wielką nadzieję, że to będzie tylko moment.
Jednak zachwyt wciąż brał górę.
Ludzie pisali do mnie z prośbą pomocy, zorganizowania im podobnego koncertu tej gwiazdy bądź jakiejkolwiek innej.
To stało się męczące.
Jednak chęć pomocy innym wygrała.
Spotkałam się z Nancy była to miła dziewczyna o morskim kolorze oczu.
Poinformowałam każdego, który chciał się spotkać w sprawie pomocy o pewnych zasadach.
Na każdym spotkaniu zadawałam podobne pytania chcąc się dowiedzieć czy to było szczere czy tylko dla pokazu.
Był to tak jakby wywiad, ale własnej koncepcji a nie narzuconym rygorom.
Nancy była pierwszą dziewczyną, której udzieliłam informacji na temat projektów oraz przygotowań.
Ta podziękowała mi i odeszła jak się później okazało, wystąpił również i u niej w szkole.
Po wszystkich spotkaniach z ludźmi doszli do wniosku, że powinnam mieć własną stronkę, którą razem ze mną założyli.
Od razu stała się popularna.
Zostałam zaproszona na wywiad.
Zgodziłam się.

To był mój błąd..


* Dzień wywiadu *

~ Wchodzicie za 10 sekund!
Usłyszałam głos operatora a następnie otrzymałam pokrzepiające spojrzenie prowadzącej.


~ Witajcie kochani, dziś w naszym studio gościmy dziewczynę ze znanego wam pewnie portalu " Sprowadź gwiazdę " . Witaj Mel.
~ Witaj El.
~ Jak się czujesz, to Twój pierwszy debiut w telewizji, denerwujesz się?
~ Jest całkiem w porządku, wiadomo, że przy pierwszym razie zawsze towarzyszy stres, aby nie zrobić czegoś głupiego i nie ośmieszyć się.
Uśmiechnęła się do mnie ciepło.
~ Jednak jesteś chyba najbardziej opanowaną osobą, która jest tu pierwszy raz.
~ Sugerujesz, że tamte były niepoczytalne?
Zaśmiała się a ja jej zawtórowałam.
~ Nie można wykluczyć.

Śmiech rozniósł się ponownie po studiu.
~ Dobrze koniec tych pogaduszek, powiedz mi jak to się zaczęło?
~ Sama czasem się nad tym zastanawiam.
~ Jak to? W tak młodym wieku zaniki pamięci?
~ Coś Ty, nie. To wydarzyło się tak nagle, że sama nawet nie wiedziałam kiedy. Po koncercie w moim liceum, na którym zostałam One Less Lonely Girl, ktoś to nagrał a filmik wyciekł do sieci. Miałam szczerą nadzieję, że to tylko chwilowe jednak niestety tak nie było.
~ Dlaczego chwilowe?
~ Cóż, nie chciałam być rozpoznawalna, przerażała mnie wizja braku życia prywatnego i to chyba było tym głównym powodem, dlaczego przez kilka miesięcy unikałam tego.
~ Wiem, że ludzie kontaktują się z Tobą, prosząc o pomoc.
~ Tak, dokładnie.
~ Jakiej pomocy u Ciebie szukają?
~ Może nie tyle co pomocy, jak rad.
~ Co masz na myśli?


Pytania z jej ust wylatywały jedne po drugim, nabrałam wrażenia jakby to nie miało końca.

~ Proszą o spotkanie, jednak najpierw muszą przystać na moje zasady.
Wzruszam ramionami.
~ Jakie?
~ Nie byłaś na mojej stronie, mam czuć się urażona?
~ Nic z tych rzeczy, byłam. Jednak chcę się dowiedzieć tego dla widzów, którzy nie mają na to czasu.
Uśmiecha się promiennie.
~ Prowadzę mały wywiad a gdy dojdę do wniosku, że tej osobie naprawdę warto pomóc bo jest szczera, robię to.
~ Czyli są tacy którzy tego nie dostają? Myślałam, że każdy je otrzyma.
Pyta zdziwiona.
~ Niektórzy chcą tego tylko by stać się popularnym w szkole co moim zdaniem, można osiągnąć i bez takich rzeczy.
~ Dobrze a powiedz mi, pamiętasz co to za filmik?
Spojrzałam na ekran za nami i momentalnie kolory odpłynęły z mojej twarzy zrobiłam się blada.
~ Tak, pamiętam.
Odparłam tak jakby mnie to wcale nie ruszyło.
~ Chodzą plotki, że coś Cię z nim łączyło, jednak żadne z was nie wypowiadało się na ten temat, to prawda?
~ Skądże?! To kłamstwo. Ludzie łapią normalnego człowieka dorabiając mu jakąś historię, tylko po to żeby publicznie go zniszczyć, żeby zarobić na zdjęciach, gazetach to chore.
~ Wow, mówisz jakbyś siedziała w tym już długo, czy ja o czymś nie wiem?
Zaśmialiśmy się.
~ A te zdjęcia?


Na ekranie znów pojawiły się zdjęcia tym razem jednak moje w których pozowałam Austin'owi jako modelka.

~ To była koleżeńska przysługa.
~ Wracając na moment do sprawy Biebera, twierdzisz, że nie miałaś z nim więcej styczności?
~ Jasne, widziałam go tylko na tym koncercie.
~ Na pewno mnie nie kłamiesz?
Zapytała podejrzliwie.
~ Człowiek ma wiele twarzy, tylko nie wszystkie pokazuje publicznie. Nie kłamię.
~ Dobrze, dziękuję. Z nami była Melinda Hope brawa dla niej!
Uśmiechnęłam się po raz ostatni i... zeszliśmy z anteny.


~ Byłaś świetna.
Uśmiechnęła się ciepło do mnie.
~ Dzięki. Do kiedyś.
~ Wkrótce i tak się zobaczymy.
~ Jak to?
Pytam zdziwiona.
~ Dowiesz się w swoim czasie.
Puszcza mi oczko i odchodzi w swoją stronę, by przygotować się do kolejnego wywiadu.
Wychodzę z budynku, zupełnie nie wiedząc, co miała na myśli.


* kilka godzin później *


~ Laska! robisz furorę tym wywiadem pokazują go wszędzie nawet w internecie!
~ Taa? Świetnie.
Mówię znudzona.
~ Nie cieszysz się?
~ Nie?
~ Czemu?
~ Bo pytali o niego?!
Warczę wkurzona.
~ Wiedziałaś, że mogą o to zapytać.
~ Nie pomagasz blondie.
Wstaję i idę do swojego pokoju.
~ A jeśli on to skomentuje?
Odwracam się na schodach twarzą do Perrie.
~ Miejmy nadzieję, że sobie odpuści.
Uśmiecham się do niej sztucznie i kroczę do góry.


* tydzień później *

~ Mel! Złaź szybko na dół!
Nie reaguję.
~ Melinda!
Dalej nic.
~ Kurwa mać Hope rusz tę dupę bo Ci ją skopię!
Schodzę powolnym krokiem.
~ I po co robisz hałas?
~ Spójrz na ekran to się dowiesz.
Warczy na mnie i siada wygodnie na kanapie, ja kontynuuje jej poczynania i robię to samo.

~ Co to za dziewczyna?
Na ekranie pojawiło się moje zdjęcie z koncertu.

~ Oni nigdy nie przestaną się nim jarać.
Westchnęłam zmęczona.

~ Kojarzę ją, pewnie kolejna fanka z jakiegoś koncertu.
Wzruszył ramionami.
~ Liceum, zakończenie roku mówi Ci to coś?
~ Tak pewnie z tego koncertu.
Uśmiechnął się do niej.
~ Daj spokój Justin. Wszyscy to wiemy.
~ Nie znam jej, przykro mi El, nic więcej nie wiem.
Wzrusza ramionami.
~ Cóż dobrze, kiedy nowa trasa?
~ Najlepiej będzie po premie..

Wyłączam szybko telewizję i biegnę na górę.
Siadam na łóżku pogrążając się w myślach.

Kolejna fanka?


Głupia, sama tego chciałaś..


Naprawdę mnie zapomniał?

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Od Autorki: Jestem z kolejnym i chyba najdłuższym jak do tej pory rozdziałem.!

PRZECZYTAŁEŚ? = SKOMENTUJ!!!




~ Veronica Bieber..

sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 10..

Rozdział 10..


MELINDA P.O.V



* Przypomnienie *


Miałam taką okazję by znów mu wszystko powiedzieć, jednak znów zabrakło mi odwagi.
Czy kiedykolwiek się na to zdobędę?
~ Na Ciebie zawsze..
Powiedziałam szeptem następnie wyszłam tak jak on przed kilkoma minutami i udałam się na swoje wcześniejsze miejsce zachowując się tak jakby nic nie miało miejsca.
Tylko problem tkwił w tym, że przy każdej kolejnej piosence jego wzrok utkwiony był na mnie dlatego postanowiłam złamać obietnicę..
Gdy zniósł spojrzenie na ludzi postanowiłam to zrobić..
I wmieszałam się w tłum tak, by nie mógł mnie zobaczyć..


* Koniec *

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Chodziłam w tłumie, coraz bardziej wtapiając się pomiędzy uczniów.
Po drodze minęłam nauczyciela od fizyki i chemii którzy pogratulowali mi, dobrze wykonanej roboty.
Grzecznie podziękowałam i przeprosiłam gdyż musiałam się ulotnić jak najdalej.
~ A Ty gdzie się skarbie wybierasz?
Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramię i odwraca o sto osiemdziesiąt stopni.
Stanęłam z nim twarzą w twarz.
~ Nie strasz mnie więcej człowieku bo zejdę na zawał przez Ciebie.
Chwyciłam się za serce gestykulując i biorąc głęboki wdech by uspokoić swoje przyspieszone bicie serca.
~ Co masz na sumieniu Hope?
~ Nic nie mam na sumieniu brzydalu, a tak na marginesie to nie Twój biznes.
Odwarknęłam mu na co posłał mi zdziwione spojrzenie.
~ Za dobrze Cię znam, widzę po Tobie.. - stwierdza bez wahania i uprzedza moje pytanie tak jakby wiedział, że chcę mu przerwać.. - jesteś przerażona, płoszysz się szybko kiedy ktoś do Ciebie podejdzie i boisz się tak jakbyś uciekała przed policją czy mordercą, coś jest na rzeczy.
Odpowiada pewny siebie.
Cholera, czy on musi mnie tak dobrze znać? Czasami to mi uprzykrza życie..
Dzięki Bogu nie mówię tego głośno..
~ Bredzisz Austin, jesteś po prostu przewrażliwiony na moim punkcie..
Macham ręką lekceważąco, by uśpić jego wyczuloną stronę.
~ Nie bredzę Hope, kogo chcesz okłamać? - śmieje się bez humoru.. - mnie czy siebie czy może nas oboje?
~ Nikogo nie chcę okłamać! Odczep się nic mi nie jest!
~ Ewidentnie wyglądasz jakbyś przed czymś uciekała a może nie czymś a kimś?
~ Wiesz co? - podeszłam krok bliżej niego tak by mieć usta przy jego uchu.. - Pieprz się Mahone, Ty i Twoje zasrane domysły. - wyszeptałam mu do ucha po czym z bezczelnym uśmiechem oddalam się od niego tym samym sposobem uciekając dalej od chłopaka który jest właśnie w trakcie wykonywania " Boyfriend " chciałabym aby to już się skończyło.
Spoglądam na zegarek widniejący na moim lewym nadgarstku i wskazuje godzinę 11;54 cholera jasna, jeszcze dobre piętnaście minut muszę chodzić w tłumie tak by mnie nie znalazł.
Źle się czuję z tym, że nie dotrzymam obietnicy i po prostu nie będzie mnie tam.
Nie mogę inaczej postąpić.
Czuję, że z tego nie wyjdzie nic dobrego.
Chodzę tak w tłumie czekając aż to wreszcie się skończy i rozejdziemy się do sal po to by otrzymać papierki i " żegnaj liceum " .
Nie marzę o niczym innym.
Wsłuchuję się w jego piosenki jednocześnie dochodząc na sam tył całego tego zbiorowiska.
Z głośników wydobywa się jego aksamitnie gładki głos.
~ A teraz która z pięknych pań chcę..
Piski dziewcząt chyba rozeszły się po całej ulicy, na której znajduje się liceum, bardzo dobrze uniemożliwiając mu tymczasowe mówienie.
~ Kto chcę zostać moim kochaniem?
Zapytał gdy gwar już się uspokoił w miarę.
Tak! Moje zbawienie nadchodzi!
W tym samym momencie podchodzi do mnie moja wychowawczyni.
~ Witaj Mel, nie było jeszcze okazji podziękować Ci za to co tutaj nam stworzyłaś, muszę przyznać jestem pod ogromnym wrażeniem.
~ Dziękuję to miłe.
Uśmiechnęłam się do niej jednak w dalszym ciągu byłam oblana cała strachem, że może jednak mnie zauważy?
~ Chciałabym abyś udała się ze mną teraz na chwilę do szkoły, bo tu jest zbyt głośno.
~ Ale przecież ja mu.. - przerwała mi w pół słowie.
~ Nic się nie stało musisz ze mną iść to nie potrwa długo zaraz po tym udamy się do sali.
~ W takim razie, Pani prowadzi.
Udaliśmy się do budynku by po chwili znaleźć się.. w gabinecie dyrektora?
~ Chcieliśmy Ci podziękować Mel za pomoc, ponieważ sami byśmy tego nie zrobili.
~ Nie ma o czym mówić.
~ Jest dziękujemy, nawet nie zaprzeczaj, weź to jako znak naszej wdzięczności.
Uśmiechnęli się do mnie po czym wręczyli mi w dłonie bukiet czerwonych róż i pudełeczko pralinek.
~ Dziękuję ale nie trzeba było.
Odwzajemniłam ich gest.
~ Zmykaj do sali, ponieważ wszyscy z boiska znikają więc na Ciebie również pora.
Zaśmiali się, a ja im zawtórowałam.

* po zakończeniu występu *

Wychodząc z budynku szkoły musiałam poprosić Perrie o pomoc w wsadzeniu kwiatów do auta, ponieważ jak się okazało dziewczyny z klasy które kochały tego chłopaka, postanowiły zrzucić się na bukiet dla mnie za to, że podjęłam się tego zadania i je wykonałam.
Jestem im bardzo wdzięczna za docenienie mojej pracy, co do łatwych zadań nie należało.
Włączając w to bukiety blondynki, która również je otrzymała za pomoc mnie.
Były tylko cztery bukiety ale nie małych rozmiarów więc zajęły całe tylne siedzenia.
~ Dzięki za pomoc laska, bez Ciebie nie dałabym rady.
Uśmiechnęłam się do niej, nie odwracając wzroku od drogi.
~ Odwaliłaś wszystko jak chciałaś ja tylko byłam..
~ Moją prawą dłonią.
Przerwałam jej na co obie się zaśmiałyśmy.
~ Ty lepiej opowiadaj co się działo jak zeszłaś ze sceny kobieto!
Pisknęła udając dziewczyny podczas jego występu.
~ Błagam jeśli jeszcze raz moje uszy ucierpią przez Ciebie przysięgam na wszystko, że zatrzymam się na ulicy weźmiesz swoje manatki i będziesz do domu lecieć na pieszo!
Krzyknęłam zagłuszając ją.
~ Nie mogłaś tak od razu?
Zapytałam śmiejąc się, gdy dziewczyna momentalnie uciszyła się.
~ Pieprz się Hope.


* kilka chwil później *

Po wysadzeniu blondynki pod jej domem ruszyłam do siebie.
Uporządkowałam auto jednak musiałam się do niego dwa razy cofać.
Kwiaty wylądowały w wazonach a praliny na wysepce w kuchni.
Natomiast ja sama udałam się do swojego pokoju po drodze zdejmując buty, w pokoju rzuciłam się na łóżko chwytając odrobine ciszy i spokoju.
Jednak długo to nie potrwało ponieważ moja oaza spokoju została zakłócona przez jak się domyślacie pewnie, Perrie.
~ Co jest? Tak się stęskniłaś, że musisz do mnie zadzwonić?
Zaśmiałam się do słuchawki.
~ Coś Ty mam Cię powyżej uszu, jednak musisz coś zobaczyć.
~ Coś Ty znowu wymyśliła kobieto?
~ Ja nic.
Odparła pewnie.
~ To co jest tak ważne, że zakłócasz mi moją oazę spokoju?
Jęknęłam zirytowana.
Są dwa wyjścia.. Albo ona mnie tak kocha, albo mnie tak nienawidzi, że niszczy mi mój spokój..
~ Wejdź na Twittera a doznasz olśnienia.
~ Mów o co chodzi a nie owijasz w bawełnę.
Podnoszę głos poirytowana.
~ Bieber.
Jedno słowo i nim zdążę jej odpowiedzieć słyszę dźwięk przerywanego połączenia.
Zaintrygowana wchodzę na portal, następnie loguję się i dostaję prywatną wiadomość od Perrie z linkiem.
Otwieram to i nie czytając co ona piszę klikam na link.
Czekam aż załaduje mi się stronka.
Jednak to co widzę wbija mnie w podłogę..

@justinbieber
" Gdzie teraz jesteś? Panno M, chyba jesteś mi coś winna, prawda? "

I co ja mam teraz począć?
Nie, nie ma mowy nie odpiszę mu.
Nie, nie i jeszcze raz nie!
Chwyciłam telefon w dłonie i wystukałam szybko wiadomość.

Do: Perrie<3
Za pięć minut widzę Cię u siebie bez żadnego ale!

Od: Perrie<3
Właśnie jestem w drodze do Ciebie.

Nie minęły dwie minuty a blondynka siedziała już w moim pokoju.
~ Mów.
Nakazała więc zaczęłam jej opowiadać.

*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

~ Chcesz mi powiedzieć, że on Cię rozpoznał a Ty go wkręciłaś, że to niemożliwe?
Zapytała niedowierzając moim słowom.
~ Tak, powtarzam Ci to po raz piąty!
Jęknęłam zdesperowana.
~ A ten tweet?
~ Nie był do mnie, wiesz ile jest dziewczyn o takim samym imieniu lub chociażby na literę M?
Zapytałam patrząc na nią jak na idiotkę.
~ Ale nie masz pewności, że to nie do Ciebie.
~ Mącisz mi w głowie idź lepiej zrób popcorn coś obejrzymy.
Czekając na dziewczynę postanowiłam napisać do niego odpowiedź.
Jej treść była zbyt banalna.

" Wyjaśnienia? "

Patrzyłam chwilę na posty jednak postanowiłam nie zadręczać się więcej i po prostu zablokowałam telefon.
Leżałam w ciszy na łóżku myśląc czy to rzeczywiście może być kierowane do mnie?
W końcu z inną nie miał styczności a ja mu coś obiecałam.
Zachowałam się podle.
Jak to mam odkręcić?


JUSTIN P.O.V



To pierwsza sytuacja gdzie wiszę cały czas na twitterze odświeżając stronę by nie przeoczyć nic co mogłoby być odpowiedzią na moje pytanie.
Odświeżałem przez dobre pięć minut jednak nic oprócz pytań od moich Beliebers nie było.
Niektóre podszywały się i przepraszały a inne po prostu z ciekawości o kogo chodzi.
Nikomu nie odpowiedziałem.
Czekałem na tą jedną.
Jej uderzająco piękna uroda była nie do przeoczenia wiedziałem, że skądś muszę ją znać ale nie byłem pewny skąd.
I w tym był cały problem.
Minęło dwadzieścia minut, pół godziny, w końcu minęło pieprzone sześćdziesiąt minut.
Czułem się jak wariat.
A może ja jestem wariatem?
A może zwariowałem będąc oczarowany jej piękną urodą?
A może..
Zbyt dużo tego " a może.. " .
Po kolejnej pół godzinie już chciałem zrezygnować jednak odświeżyłem ostatni raz.
I wtedy pojawiła się odpowiedź na moją tajemniczą zagadkę skąd znam tę dziewczynę.
Jedno słowo, a rozwiało wszystkie wątpliwości.

" Wyjaśnienia? "

Kliknąłem na jej profil.. bingo!
To ona.
Postanowiłem wysłać jej wiadomość..

" Nie sądzisz, że to mi się należy? Poczułem się źle. "

Długo nie czekałem na odpowiedź.
Tak rozpoczęła się nasza mała konwersacja.

" Przepraszam, to za mało. Też czuję się źle, ale nie mogłam inaczej. "

" Dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś? Czekałem. "

Czy to źle?
Że staram się dowiedzieć tak głupiej rzeczy?

" Nie wiem, co mogę powiedzieć. Przykro mi. "

" Wyjaśnij mi to. Po raz pierwszy zależy mi na wyjaśnieniu tak błahej sprawy. Która naprawdę nic nie powinna znaczyć. Czy to dziwne? "

Chyba zachowuję się jak cham, chcę wpłynąć na jej poczucie winy.
Muszę, muszę to zrobić.
Ona jest tajemnicza? Chyba tak.

" Przepraszam, przykro mi ale nie mogę. Sądzę, że normalne po prostu jesteś ciekaw a to normalna rzecz. "

Postanowiłem wziąć ją pod haczyk.

" Możesz mi się odwdzięczyć, oraz zaspokoić moją ciekawość. "

" Sugerujesz spotkanie? "

Spryciula.

" Break Street6, 18;30, jutro. Będziesz? "

Długi brak odpowiedzi trochę mnie zaniepokoił.
Jednak postanowiłem, że tego nie zrobię i poczekam na jej odpowiedź.
Martwiłem się gdy po dziesięciu minutach w dalszym ciągu jej nie miałem.
Czy zwariowałem do tego stopnia, że chcę się z nią spotkać po wymienieniu kilku zdań?
Pragnę ją poznać.
Intryguje mnie.
Sprawia wrażenie innej od wszystkich, to czyni ją wyjątkiem.
Wreszcie otrzymałem ten dźwięk na który tak czekałem.

" Będę. "

Ona jest tajemnicza.
Chcę ją poznać.
Nie, poprawka ona jest tajemnicą, którą pragnę i muszę odkryć by zaspokoić samego siebie..

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Od Autorki : Jest kolejny, i następny rozdział pojawi się nie długo. Za kilka rozdziałów akcja się rozwinie. Mam nadzieję że skomentujecie, proszę! To bardzo wiele dla mnie znaczy!! Doceńcie czyjąś pracę!!

Much Love !

~ Veronica Bieber..